Wracaliśmy właśnie w kierunku hotelu z treningu. Wszystkim dopisywały wyśmienite humory. Śpiewaliśmy różne piosenki zarazem sprawdzając media społecznościowe. Gdy już przeglądnąłem wszystko z uśmiechem zacząłem przyglądać się mojej pięknej tapecie, na której byliśmy we dwójkę. Ja trzymający dłonie na brzuchu Sky, które ułożyłem w kształcie serca. Z każdym momentem przekonywałem się, że ten nasz wspaniały Piszczu to całkiem niezły fotograf był. Chyba pomylił się z powołaniem. Moje przemyślenia przerwał telefon. Przeciągnąłem palcem po ekranie i przyłożyłem aparat do ucha,
- Co tam Andre? - zapytałem, uśmiechając się w stronę Auby, który gestykulował coś w moją stronę. Jednak mój uśmiech zszedł momentalnie, gdy usłyszałem powód, przez który ochroniarz do mnie zadzwonił.
- On tutaj był Marco - westchnął - Goniliśmy go... Aż do momentu, gdy rzucił się na Luke. Nawet nie wiedzieliśmy, gdy wyciągnął nóż i dźgnął go w brzuch - przerwał na moment, by zaczerpnąć ociężale powietrza - Uciekł nam... - zakończył.
- Co z nim?
- Żyje, wszystko w porządku - wyjaśnił - Jesteśmy obecnie w szpitalu. Zadzwoniłem do dwóch kumpli, którzy na czas naszego pobytu tutaj zajmą się ochroną Sky - dodał.
- Dzięki Bogu, że nic wam wszystkim nie jest - odetchnąłem z ulgą, lecz moje dłonie nadal drżały - Sky... Sky wie? Nie powinna się teraz denerwować - powiedziałem przejęty.
- Spokojnie - odpowiedział - Wie, nie chciała się uspokoić. Rozkazała zawieźć mi się do szpitala, by dowiedzieć się co z Lukiem, ale zadzwoniłem do twojej cioci i ona się nią zajęła - rzekł.
- Dobrze... - westchnąłem zrezygnowany - W takim razie... Dziękuje chłopaki - mruknąłem smutno.
- To nasza praca Marco - powiedział.
- Gdybym mógł coś zrobić.. gdybym mógł pomóc finansowo jakkolwiek... To dzwoń - rzekłem pewnie.
- Będę pamiętać - odpowiedział - Do zobaczenia...
Chwilę później brunet się rozłączył a ja... Ja momentalnie straciłem chęci i ochotę na wszystko, ale i również humor. Miałem ogromną nadzieję, że z Lukiem będzie wszystko w porządku. Nie chciałbym, aby stało mu się cokolwiek złego. Ani jemu, ani Andre a przede wszystkim cioci i Sky. Gdybym mógł, już dzisiaj wracałbym z powrotem do Dortmundu... ale jak zawsze nie mogę. Muszę tutaj siedzieć i martwić się na odległość. Gdy życie moich bliskich i znajomych jest zagrożone przez jednego popieprzonego typa, który nie potrafi zostawić nas w spokoju.
Gdy tylko dotarliśmy do hotelu, momentalnie pognałem do ogrodu, gdzie wybrałem numer ukochanej.
- Sky, kochanie - szepnąłem.
- Marco... tak się bałam - powiedziała łkając - On znajdzie nas wszędzie... Nie da nam spokoju do końca życia - dodała płacząc - Nie chcę nikogo narażać więcej....
- Kaczuszko - mruknąłem smutno - Nie rób nic głupiego błagam - dodałem przestraszony - Nie pozwolę byś odeszła z mojego życia słyszysz? Nie teraz, gdy skradłaś cały mój świat - wyjawiłem - Wymyślimy coś, gdy wrócę. Obiecuje - zapewniłem - Wiesz, że nie możesz się denerwować. Jeśli nie chcesz tego zrobić dla siebie... to zrób to dla Karla - poprosiłem.
- Spróbuje - szepnęła - Ciocia jest - dodała cicho.
- Wiem słońce. Andre do mnie dzwonił - wyjaśniłem - Tak bardzo cię kocham - rzekłem - I tak bardzo się bałem...
- Powinieneś odpoczywać - zauważyła zmieniając temat.
- Odpoczywam - odparłem.
- Przebywając na dworze?
- Nie chciałem, by ktokolwiek mnie słyszał - powiedziałem - Już późno. Spróbuj zasnąć kochanie.
- Dobrze, dobranoc. Kocham cię.
Rozłączyła się zanim zdążyłem cokolwiek odpowiedzieć. Westchnąłem załamany chowając twarz w dłoniach. Dlaczego cały czas spada na nas cierpienie?... Co ta dziewczyna zrobiła, że cały czas jest skazana na nieszczęście?...
Miałem ogromną ochotę coś rozwalić. Wykrzyczeć całemu światu jak to wszystko mnie boli. Przymknąłem swoje oczy, oddychając głęboko. Zacisnąłem dłonie w pięści powstrzymując się ostatkami sił by niczego nie zrobić. Ruszyłem wgłąb ogrodu, by tylko ostudzić swoje nerwy.
- Rudy co jest? - usłyszałem głos Piszczka za swoimi plecami...
W tamtym momencie nie wytrzymałem. Z łzami płynącymi po moich policzkach ruszyłem w stronę przyjaciela, by po chwili wtulić się w jego ramiona. Łukasz objął mnie przyjacielsko, zarazem pozwalając mi wypłakać się w jego ramię.
- Marco? - zaczął po chwili, gdy pomału się uspakajałem - Wiesz, że zawsze możesz mi wszystko powiedzieć?
- Wiem Piszczu, wiem - odpowiedziałem - Przepraszam, za to co przed chwilą miało miejsce - mruknąłem ocierając swoje policzki, po których spływały przed chwilą słone krople cieczy.
- Nie masz za co przepraszać - warknął - Przecież... a zresztą - machnął ręką - Powiesz mi? Może zrobi ci się lżej - spojrzał na mnie i uśmiechnął się delikatnie by dodać mi otuchy.
- Nie może - rzekłem - Na pewno - dodałem, wzdychając cicho. Gdy uspokoiłem się calkowicie zacząłem mu wszystko opowiadać...
- Co tam Andre? - zapytałem, uśmiechając się w stronę Auby, który gestykulował coś w moją stronę. Jednak mój uśmiech zszedł momentalnie, gdy usłyszałem powód, przez który ochroniarz do mnie zadzwonił.
- On tutaj był Marco - westchnął - Goniliśmy go... Aż do momentu, gdy rzucił się na Luke. Nawet nie wiedzieliśmy, gdy wyciągnął nóż i dźgnął go w brzuch - przerwał na moment, by zaczerpnąć ociężale powietrza - Uciekł nam... - zakończył.
- Co z nim?
- Żyje, wszystko w porządku - wyjaśnił - Jesteśmy obecnie w szpitalu. Zadzwoniłem do dwóch kumpli, którzy na czas naszego pobytu tutaj zajmą się ochroną Sky - dodał.
- Dzięki Bogu, że nic wam wszystkim nie jest - odetchnąłem z ulgą, lecz moje dłonie nadal drżały - Sky... Sky wie? Nie powinna się teraz denerwować - powiedziałem przejęty.
- Spokojnie - odpowiedział - Wie, nie chciała się uspokoić. Rozkazała zawieźć mi się do szpitala, by dowiedzieć się co z Lukiem, ale zadzwoniłem do twojej cioci i ona się nią zajęła - rzekł.
- Dobrze... - westchnąłem zrezygnowany - W takim razie... Dziękuje chłopaki - mruknąłem smutno.
- To nasza praca Marco - powiedział.
- Gdybym mógł coś zrobić.. gdybym mógł pomóc finansowo jakkolwiek... To dzwoń - rzekłem pewnie.
- Będę pamiętać - odpowiedział - Do zobaczenia...
Chwilę później brunet się rozłączył a ja... Ja momentalnie straciłem chęci i ochotę na wszystko, ale i również humor. Miałem ogromną nadzieję, że z Lukiem będzie wszystko w porządku. Nie chciałbym, aby stało mu się cokolwiek złego. Ani jemu, ani Andre a przede wszystkim cioci i Sky. Gdybym mógł, już dzisiaj wracałbym z powrotem do Dortmundu... ale jak zawsze nie mogę. Muszę tutaj siedzieć i martwić się na odległość. Gdy życie moich bliskich i znajomych jest zagrożone przez jednego popieprzonego typa, który nie potrafi zostawić nas w spokoju.
Gdy tylko dotarliśmy do hotelu, momentalnie pognałem do ogrodu, gdzie wybrałem numer ukochanej.
- Sky, kochanie - szepnąłem.
- Marco... tak się bałam - powiedziała łkając - On znajdzie nas wszędzie... Nie da nam spokoju do końca życia - dodała płacząc - Nie chcę nikogo narażać więcej....
- Kaczuszko - mruknąłem smutno - Nie rób nic głupiego błagam - dodałem przestraszony - Nie pozwolę byś odeszła z mojego życia słyszysz? Nie teraz, gdy skradłaś cały mój świat - wyjawiłem - Wymyślimy coś, gdy wrócę. Obiecuje - zapewniłem - Wiesz, że nie możesz się denerwować. Jeśli nie chcesz tego zrobić dla siebie... to zrób to dla Karla - poprosiłem.
- Spróbuje - szepnęła - Ciocia jest - dodała cicho.
- Wiem słońce. Andre do mnie dzwonił - wyjaśniłem - Tak bardzo cię kocham - rzekłem - I tak bardzo się bałem...
- Powinieneś odpoczywać - zauważyła zmieniając temat.
- Odpoczywam - odparłem.
- Przebywając na dworze?
- Nie chciałem, by ktokolwiek mnie słyszał - powiedziałem - Już późno. Spróbuj zasnąć kochanie.
- Dobrze, dobranoc. Kocham cię.
Rozłączyła się zanim zdążyłem cokolwiek odpowiedzieć. Westchnąłem załamany chowając twarz w dłoniach. Dlaczego cały czas spada na nas cierpienie?... Co ta dziewczyna zrobiła, że cały czas jest skazana na nieszczęście?...
Miałem ogromną ochotę coś rozwalić. Wykrzyczeć całemu światu jak to wszystko mnie boli. Przymknąłem swoje oczy, oddychając głęboko. Zacisnąłem dłonie w pięści powstrzymując się ostatkami sił by niczego nie zrobić. Ruszyłem wgłąb ogrodu, by tylko ostudzić swoje nerwy.
- Rudy co jest? - usłyszałem głos Piszczka za swoimi plecami...
W tamtym momencie nie wytrzymałem. Z łzami płynącymi po moich policzkach ruszyłem w stronę przyjaciela, by po chwili wtulić się w jego ramiona. Łukasz objął mnie przyjacielsko, zarazem pozwalając mi wypłakać się w jego ramię.
- Marco? - zaczął po chwili, gdy pomału się uspakajałem - Wiesz, że zawsze możesz mi wszystko powiedzieć?
- Wiem Piszczu, wiem - odpowiedziałem - Przepraszam, za to co przed chwilą miało miejsce - mruknąłem ocierając swoje policzki, po których spływały przed chwilą słone krople cieczy.
- Nie masz za co przepraszać - warknął - Przecież... a zresztą - machnął ręką - Powiesz mi? Może zrobi ci się lżej - spojrzał na mnie i uśmiechnął się delikatnie by dodać mi otuchy.
- Nie może - rzekłem - Na pewno - dodałem, wzdychając cicho. Gdy uspokoiłem się calkowicie zacząłem mu wszystko opowiadać...
______________________________
Przepraszam, że dziś jestem tak późno :((
Opowiadajcie jak tam po pierwszym dniu? :))
Która klasa na was czeka w tym roku?
Mnie 3lo co się z tym liczy... Maturka ❤ o której mówili nam wszystko i zapisywaliśmy przebieg egzaminów nawet w pierwszym dniu a co! XD
Lecę <3
Do piątku ❤
♥
OdpowiedzUsuńjak Sky coś sobie zrobi, to ja Ci coś zeobię XDD
OdpowiedzUsuńweź nic mi nie mów o maturalnej, ja już mam dość, chyba rozpuszczalnik pójdzie w ruch, hahahaha XD a do maja tak daleko...
czekam na kolejny ❤
Jestem!
OdpowiedzUsuńKochana, co ja mogę powiedzieć... cudny rozdział *.* Nie znudziło cię jeszcze te moje wiecznie pochwały? :D
Jejciu, ja mam nadzieję, że to się jakoś wszystko porządnie poukłada.
Tak w ogóle, nie przejmuj się za bardzo tą całą maturą. Nauczyciele robią wiele krzyków o nic, bo tak naprawdę nie jest aż tak tragicznie, jak to rysują :)
Buziaki :**
Rozdział cudny.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że wszystko się poukłada ... ba, ja w to wierzę.
Matura? Będzie dobrze, to tylko tak strasznie brzmi i wygląda.
Pozdrawiam kochana.
Ps. Zapraszam do mnie jeśli znajdziesz chwilkę, na trzynasty rozdział ... a w nim, Zmysłowa zemsta, nerwowy Szczęsny, pamiętnik Peszkina i pieniądze dla Smerfa.
https://try-everything-everywhere.blogspot.com/2016/09/rozdzia-xiii-ty-co-pamietnik-piszesz.html
Pozdrawiam kochana.
Przepraszam za Spam.
<>
OdpowiedzUsuńRozdział siódmy Jagody, która już nie walczy i Darka, który jest prawie szczęśliwy.
http://bol-istnien-ziemskich.blogspot.com/2016/09/rozdzia-siodmy.html
Odpowiadając na pytanie spod rozdziału. Mnie czeka 2 klasa LO. :P
OdpowiedzUsuńWiesz jak mi głupio, że jestem dopiero teraz? :/
Rozdział niesamowicie podniósł mi adrenalinę.
Jak ten koleś mógł tak bezkarnie dźgnąć Bogu ducha winnego człowieka i uciec? :O Już chcę, żeby Marco wrócił, bo mimo że nasza Sky ma świetnych ochroniarzy i ona i ja będziemy czuć się spokojniej, kiedy on będzie blisko. ♥
Ta sytuacja z Piszczem... Słodko. ♥ Cieszę się, że Łukasz jest tak otwarty i gotowy do wysłuchania Marco. A i nawet do użyczenia mu rękawa. ;) Prawdziwy przyjaciel. ♥
Lecę na kolejny, bo robi się gorąco. ^^
Rozdział jak zawsze DOSKONAŁY i na NIEBOTYCZNIE WYSOKIM POZIOMIE. ♥
Buziaki :*