piątek, 29 stycznia 2016

Prolog.


Życie... czym tak naprawdę jest życie?

Dla mnie jest niczym. Ja już nie mam swojego życia. Było niczym... nie było ani jednej rzeczy, bym zastanowiła się nad jego końcem. Bo po co ma się żyć skoro na każdym stawianym przeze mnie kroku los zsyłał pod moje nogi same kłody. A ja nie umiałam ich przejść... a przede wszystkim nie dało się tego zrobić. Gdyby jednak się udało to byłabym nadal... siedziałabym na jednej z ławek w zielonkawym parku i przyglądała się przechodniom. A oni widzieliby mnie... jednak teraz nie mają prawa mnie ujrzeć. No chyba, że mają jakieś nadprzyrodzone moce. Wstałam szybko z miejsca i przymykając swoje oczy od razu znalazłam się w jednej z celi. Widok jego obrzydliwej twarzy sprawiał, że miałam mdłości... a czy duchy czują coś takiego?
Uśmiechnęłam się szyderczo ciskając jedną z książek o podłogę. Blondyn zerwał się szybko z więziennego łóżka a przerażenie w jego oczach było widać z daleka.
- Kto tutaj jest? - zapytał piskliwym głosem... chociaż raz się bał, punkt dla mnie!
Uśmiech na mojej twarzy powiększył się jeszcze szerzej. Z radością zrzucałam kolejne książki. A on coraz bardziej się bał. Nie potrafiłam się opanować. Tyle bólu, cierpienia, strachu i innych nieprzyjemnych rzeczy doświadczyłam przez tego drania... emocje same mną kierowały.
- Zostaw mnie w spokoju! - krzyczał 
Otrzepałam swoje dłonie i spojrzałam na skuloną w koncie postać blondyna. Blondyna, którego w pewnym momencie pokochałam, lecz moja miłość była ślepa. Nie potrafiłam dostrzec przez to jaki był naprawdę. Moje życie nie było warte niczego... dlatego już mnie nie ma. A on? on będzie gnił tutaj na zawsze... no chyba, że przyjdzie mu do głowy popełnienie samobójstwa. Z mojej strony nie byłaby to wyczekiwana decyzja. Nie chcę kolejny raz go spotkać...
Moim oczom ukazał się niewielki, stary magnetofon stojący na podłodze w więziennym pokoju. Wzrok blondyna powiększył się ogromnie... czy widok unoszącego się w powietrze radia był aż taki przerażający? 
Tak... chyba tak. Zaśmiałam się cicho pod nosem i ostatni raz z całych sił rzuciłam sprzętem w drzwi. Krzyki strażników zaczęły rozlegać się po korytarzach a zgrzyt kluczy dotarł już do naszych uszu...
- Błagam... błagam - szeptał - Przepraszam.. z całego serca cię przepraszam - dodał płacząc - Tylko zostaw mnie w spokoju Sky
- A ty potrafiłeś? - zapytałam.

______________________________________________________________________

Rozpoczynam kolejny, tym razy nieco inny niż zwykle ale mam nadzieję, że się spodoba i będziecie ze mną :)
Widzimy się za tydzień! :)