piątek, 29 lipca 2016

Po dwudzieste szóste: Jesteś moim szczęściem

To wszystko dzieję się naprawdę Sky...
Tylko ta myśl krążyła mi w głowie przez całą noc. Nie potrafiłam zasnąć. Za to mogłam wpatrywać się w śpiącą postać blondyna. Chrapał sobie cicho, lecz cały czas kurczowo trzymał moją dłoń. Jakby bał się, że mogłabym mu znów uciec, lecz nie miałam takiego zamiaru. Drugą natomiast delikatnie głaskałam jego policzek. Leciutki uśmiech spoczywał na jego twarzy, a dzięki temu moje serce biło radośnie i szybciej. Dla niego... Dla nich... 
Przymknęłam delikatnie swoje powieki i od razu przed oczami stanęła mi chwila z wieczoru. Nigdy w świecie nie pomyślałabym, że ktoś może mnie tak kochać. Thom.. on nigdy nie byłby w stanie wyczarować takiej chwili, on nigdy nie potrafiłby pokochać kogokolwiek oprócz siebie. A Marco.. on jest ideałem. Sprawia, że moje serce ma dla kogo bić. Sprawił, że teraz mam to, czego zawsze pragnęłam. Mam rodzinę...
Rankiem obudził mnie słodki całus. Uśmiechnęłam się przez sen i przeciągnęłam lekko. Podniosłam delikatnie swoje powieki i ujrzałam szczęśliwą twarz blondyna tuż przed moją. Szybko pociągnęłam go w swoją stronę i mocno się w niego wtuliłam.
- Dzień dobry - szepnął czule i pocałował mnie w skroń.
- Hej - odpowiedziałam spoglądając na niego. Z jego oczu bił ogromny blask. Ten blask, który chciałam oglądać za każdym razem, o każdej porze dnia i nocy. Ten blask, który był zarezerwowany tylko dla nas. Z radością położyłam dłoń na jego policzku. Kciukiem zaczęłam gładzić jego skórę. Przez cały czas spoglądałam w jego tęczówki, aż do momentu, gdy nie przerwał mi kolejnym pocałunkiem. Z szybciej bijącym sercem oddawałam każdy.
- Musimy wstawać - zamruczał coraz mocniej pogłębiając pieszczotę.
- Ty nie kończysz - zagryzłam jego wargę, co wywołało cichy jęk z jego strony. Zaśmiałam się zwycięsko, za co zostałam obdarzona nie miłymi łaskotkami przez blondyna - Przestań - pisnęłam śmiejąc się głośno. Marco szybko zawisł nade mną i z ogromną czułością spojrzał w moje oczy,
- Kocham, gdy jesteś taka, kocham to jak się śmiejesz, kocham jak jesteś szczęśliwa. Kocham cię całą. Najbardziej na świecie i mam nadzieję, że będziesz taka i ze mną już na zawsze - wyznał a ja słuchałam go jak oczarowana. Obserwowałam każdy ruch jego warg, co chwilę przenosząc wzrok ponownie na jego oczy, z których biła ogromna miłość.
- Jesteś dla mnie wszystkim - odpowiedziałam natychmiastowo - Będę z tobą, jeśli ty obiecasz, że będziesz ze mną już na zawsze - uśmiechnęłam się. Co udzieliło się również jemu. Jego kąciki ust unosiły się ku górze a ja wiedziałam co za chwile wypłynie z jego ust.
- Obiecuje - rzekł składając na moim czole krótkiego całusa - Obiecuje - powtórzył tym razem całując mój policzek - Obiecuje - dodał zostawiając ślad po swoich wargach na drugim - Obiecuje - szepnął w moje usta i ponownie je pocałował. Zarzuciłam swoje dłonie na jego szyję i mocno je splotłam. Ten ze śmiechem chwycił mnie pod udami i wyciągnął mnie z łóżka. Postawił mnie dopiero w łazience i szepcząc ciche czekam, zamknął drzwi.
Z radością spojrzałam na napełnioną wannę w której pływały płatki róż, a zapach bzu roznosił się po całym pomieszczeniu.
- Daj mi godzinkę - powiedziałam uchylając drzwi - Najwyżej dwie - odparłam a w odpowiedzi usłyszałam jego głośny śmiech.
Zniknęłam ponownie do wnętrza łazienki i tuż przed wejściem do wanny podniosłam swoją koszulkę. Mój wzrok powędrował na brzuch. Uśmiechnęłam się do mojego odbicia w lustrze i zaczęłam delikatnie okręcać się w różne strony. Jedna samotna łezka spłynęła po moim policzku, gdy położyłam na nim dłoń.
- Nigdy nie pozwolę by stała ci się krzywda maleństwo - szepnęłam gładząc go delikatnie - Twój tatuś, jest najwspanialszym mężczyzną na świecie i nigdy nas nie skrzywdzi - dodałam - Jest naszym aniołkiem...
Moje kąciki ust unosiły się ku górze, gdy tylko wdychałam zapach olejku. Oddychałam delikatnie, a moje oczy nie chciały się podnieść. Zrobiły się zbyt ciężkie a chęć spędzenia w wannie całego dnia była jak najbardziej kusząca.
- Kochanie - usłyszałam głos Marco za drzwiami, gdy tylko delikatnie w nie zapukał. Po chwili jednak wgramolił się do środka i usiadł na krawędzi szafki.
- Hmm? - mruknęłam
- Siedzisz już tutaj ponad dwie godziny - powiedział rozbawiony - A czas nam mija - dodał stukając palcem o swój zegarek.
- Już wychodzę, daj mi ostatnie dziesięć minut - spojrzałam na niego.
- Ostatnie - podkreślił cmokając mnie w usta i zniknął za drzwiami.
Leniwie wyszłam z cieplutkiej wody i okryłam się szczelnie bielusieńkim ręcznikiem. Założyłam na nogi klapki i pognałam do pokoju by zgarnąć z szafki uszykowane przez piłkarza rzeczy.
- Sukienka? - uniosłam swoją brew.
- Uwielbiam gdy je nosisz - wyszczerzył się promiennie.
- Gdzie mnie zabierasz tak w ogóle? - zapytałam.
- Gdzieś, gdzie przeżyjesz najpiękniejszą chwilę w swoim życiu...

__________________________________

Dzień dobry misiaczki ❤
Nie znudziła wam się ta sielanka? :DD
Ale znacie mnie dobrze heheh XD
Nic więcej nie mowie XDD
U was pojawie się kolo poniedziałku/wtorku. Mam nadzieje, że wybaczycie mi ten mały poślizg :)
Do piątku ❤

piątek, 22 lipca 2016

Po dwudzieste piąte: Obiecuje

Sam byłem cholernie wystraszony. Bałem się o Sky i nasze dziecko. Nie mogłem jej powiedzieć, że widziałem jego czarną, zakapturzoną postać jak odchodzi z naszego ogrodu. Nie chciałem, by stała im się krzywda. Przez kilka dni, pobędziemy w Wiedniu, później pojedziemy jeszcze zwiedzać Innsbruck i wrócimy... ale nie do domu. Na czas budowy wynajmę nowy. Oddalony od centrum, na obrzeżach Dortmundu. By oboje byli bezpieczni. Jechaliśmy już dobrą piątą godzinę... zostało jeszcze cztery. Blondynka po raz kolejny zasnęła owinięta szczelnie kocem. Uśmiechnąłem się na ten widok. Tak strasznie mocno ją pokochałem...
- Wszystko jest załatwione - oznajmiła ciocia - Adres mieszkania wyślę ci wiadomością. Właściciel przystał na twoje warunki, ale ze śmiechem ustalił tylko jeden szczegół - dodała.
- Jaki? - zapytałem.
- Musisz  sobie zrobić z nim pamiątkowe zdjęcie i dać mu autograf - zaśmiała się lekko.
- Nie ma sprawy - odparłem radośnie.
- Jesteście jeszcze w drodze? - zapytała.
- Tak jeszcze z cztery godziny mamy do hotelu - westchnąłem - Napiszę jak dojedziemy.
- Na to liczę - odpowiedziała.
- Dziękuje ciociu za wszytko, naprawdę - powiedziałem.
- Wiesz, że cię kocham i zrobię dla ciebie wszystko Marco - rzekła - Sky również pokochałam - dodała - Więc zależy mi na waszym szczęściu i bezpieczeństwie - wyjaśniła.
- Kocham cię - zapewniłem.
- Ja też słońce, bezpiecznej podróży...
Zakończyłem połączenie i zablokowałem telefon. Wziąłem ostatni łyk energetyka i wrzuciłem puszkę do siatki, podskoczyłem lekko słysząc głos blondynki. 
- Kto dzwonił? - zapytała obracając się w moją stronę.
- Ciocia Ann - odparłem spoglądając w jej stronę.
- Co u niej? 
- Wszystko dobrze - uśmiechnąłem się - Załatwiła nam zastępcze mieszkanie na czas budowy - wyjaśniłem.
- Ale...
- Kochanie, tam będziemy bezpieczni - przewałem jej - Bałbym się zostawić cię samą w domu, zwłaszcza, że zna nasz stary adres - wyjaśniłem. 
- Dobrze - pokiwała na zrozumieniem głową i mocno się do mnie przytuliła. Objąłem ją szczelnie i ucałowałem w głowę. Tak bardzo byłem szczęśliwy, gdy była przy mnie...
Po niecałych czterech godzinach udało nam się w końcu dotrzeć do hotelu. Szybko wysłałem cioci wiadomość, że jesteśmy i wziąłem nasze walizki. Uśmiechnąłem się, gdy zauważyłem jak dziewczyna z radością przygląda się pięknemu i uroczemu wnętrzu budynku. Załatwiłem wszystko sprawnie i chwilę później prowadziłem ją dumnie za rękę do naszego pokoju.
- Tutaj jest cudownie - rzekła radośnie okręcając się dookoła siebie i położyła się na łóżku. Szybko zająłem miejsce obok niej i czule wpiłem się w jej usta. Sky zaplotła ręce na mojej szyi i przyległa do mnie całym ciałem, co wywołało cichy jęk i mruknięcie z mojej strony... Samo wyszło...
- Jesteś moim najwspanialszym aniołkiem - szepnąłem nie przerywając pocałunku.
- Kocham cię - wymruczała co wywołało uśmiech na mojej twarzy. Wyszczerzony od ucha do ucha zacząłem jechać delikatnie i pomalutku dłonią wzdłuż jej ciała. Zjechałem nią na brzuch Sky a mój uśmiech poszerzył się jeszcze bardziej gdy poczułem, że jest już trochę zaokrąglony. Oderwałem się na chwilę od jej ust i zszedłem trochę niżej tak, że równałem się z nim. Podniosłem lekko jej koszulkę ku górze. 
- A kto tutaj tak rośnie - powiedziałem szczęśliwy całując go delikatnie - Wiesz, że tata bardzo mocno cię kocha? - zapytałem trzymając na nim dłoń - Chciałbym cie mieć już tutaj - dodałem głaszcząc go delikatnie.
- Jestem cholernie szczęśliwa - usłyszałem głos Sky - Nawet nie wiesz jak jestem wdzięczna, że los zesłał mi właśnie ciebie - powiedziała.
- Nie płacz - mruknąłem cicho - Błagam cię tylko nie płacz skarbie - poprosiłem i szybko zrównałem się z nią. Przytuliłem ją mocno do siebie.
- To łzy szczęścia - uśmiechnęła się...

____________________________

Ugh :/// nie podoba mi się, ale no cóż ://
Tak xdd kocham narzekać :DD
Dziękuje,  że jesteście ❤
Do piątku! ❤❤❤❤

piątek, 15 lipca 2016

Po dwudzieste czwarte: Dlaczego ja?

Nie wiedziałam co mam myśleć, jak się zachowywać. Nie wiedziałam nic. Marco... Marco robił wszystko. Był, wspierał, był, kochał, był, dawał mi bezpieczeństwo, BYŁ. Z każdym dniem chciał mi udowodnić jak straszliwie byliśmy dla niego ważni. A ja mimo, że czułam to... nie potrafiłam uwierzyć, że to jest możliwe, że ktoś pokochał mnie tak, aby sprawiać, żebym była szczęśliwa. Z uśmiechem na twarzy spoglądałam na trzymane w mojej dłoni zdjęcie, które zabrałam na chwilę z komody w salonie. Nawet nie wiedziałam, że ono się tam znajduje. Nasza dwójka. On spoglądający w moje oczy i ja uśmiechnięta od ucha do ucha. I wspaniały fotograf Łukasz, którego nawet nie zauważyliśmy. Powiedział nam dopiero przed naszym wyjściem. Nie wytrzymałam... to co otaczało mnie dookoła było czymś wspaniałym. Nigdy nie czułam się tak cudownie.
- Kochanie co się stało? - usłyszałam zaniepokojony głos blondyna, który szybko przybiegł w moją stronę - Dlaczego płaczesz? - zapytał kładąc dłonie na moich policzkach.
- Nie mogę uwierzyć w to, co się dzieje - odparłam spoglądając w jego oczy - Jestem szczęśliwa - uśmiechnęłam się. Jego oczka zabłyszczały, a kąciki ust uniosły się wysoko ku górze. Momentalnie poczułam jego wargi na swoich.
- Tak bardzo cię kocham - szepnął i mocno mnie do siebie przytulił.
Rozpłynęłam się pod jego dotykiem. Przymknęłam na moment swoje oczy, jednak gdy je otworzyłam nie było już tak cudownie. Serce momentalnie podskoczyło mi do gardła a ciało zaczęło się trząść.
- Sky - szepnął zdziwiony, gdy odskoczyłam od niego przerażona.
- M.. Marco on tam jest - pisnęłam wpatrując się w czarną zakapturzoną postać.
- Gdzie? - zapytał wściekły odwracając się w stronę drzwi balkonowych. Podszedł do nich i rozglądnął się na boki. Niestety nikogo już nie było. Wybuchnęłam szlochem. Bałam się, po raz kolejny... - Już cichutko - szepnął w moje włosy, ponownie obejmując mnie ramionami - Już niedługo nas tu nie będzie, a on nas nie znajdzie - dodał - Nie pozwolę by ktokolwiek was skrzywdził - zapewnił po raz kolejny.
Marco delikatnie wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni. Szybko położył się obok mnie i pozwolił mi z całych sił się w niego wtulić. Głaskał mnie delikatnie po plecach i prosił bym nie płakała...
- Jutro was stąd zabiorę - oznajmił - Nie pozwolę ci zostać samej w domu - dodał.
- Gdzie? - szepnęłam - Przecież...
- W bezpieczne miejsce - odpowiedział - Spróbuj zasnąć - szepnął całując mnie w czoło - Ja tutaj będę - dodał obejmując mnie mocniej...
Wczepiłam się w jego ciało jeszcze bardziej i pomalutku zaczęłam zamykać swoje oczy. Cały czas kurczowo trzymałam jego dłoń swoją. Miałam wrażenie, że mógłby zniknąć i już nie wrócić. A po tym wszystkim nie potrafiłabym bez niego żyć. To on sprawił, że byłam księżniczką. Taką jaką pragnie być każda dziewczyna. Dzięki niemu również i ja dostąpiłam tego zaszczytu. On i ja... Razem My...
Delikatnie zaczęłam otwierać swoje oczy. Blask wschodzącego słońca przepięknie rozpływał się na niebie. Cichy ryk silnika docierał do moich uszu. Zamrugałam kilkakrotnie i przeciągnęłam się lekko. Dopiero po chwili dotarło do mnie to, że jestem w samochodzie. Spojrzałam na blondyna spoczywającego na miejscu kierowcy.
- Dzień dobry piękności - uśmiechnął się leciutko i skradł z moich ust krótkiego buziaka.
- Gdzie jesteśmy? - zapytałam ochryple wpatrując się w niego wnikliwie.
- Obiecałem, że zabiorę cię w bezpieczne miejsce a więc tam się wybieramy - wytłumaczył - Nie chciałem wyjeżdżać południem, ani rankiem bo dotarlibyśmy późnym wieczorem, więc korzystając z tego, że wczoraj nie przebrałaś się w piżamę. Przeniosłem cię do samochodu jak spałaś, by cię nie budzić - dodał.
- A konkretniej? - zapytałam ponownie.
- Wiedeń, Austria - uśmiechnął się - Załatwiłem sobie tydzień wolnego, gdy nadwyrężyłem mięsień - dodał.
- Jesteś szalony - skwitowałam śmiejąc się lekko.
- Wiem - odparował i cmoknął mnie po raz kolejny - Kupiłem jedzenie, leży na tyle. Woda i ciepła herbata w termosie również jest, słodkie też - zaczął wymieniać - Nie wiedziałem na co będziesz miała ochotę więc wziąłem trochę - dodał wyszczerzony.
- A k..
- Leży - wskazał a ja ponownie się zaśmiałam. Szybko wzięłam z siedzenia koc i szczelnie się nim przykryłam. Chwyciłam jego dłoń i przyciągnęłam go do siebie. Przytuliłam go mocno i szepcząc ciche dziękuje za wszystko pocałowałam go najbardziej jak potrafiłam. Wyczułam ten wspaniały uśmiech, który wkradał się na jego twarz.
- To co moja żabciu? - zapytał spoglądając na mnie - Gotowa na przygodę? - dopytywał wyszczerzony i z radością ruszył z postoju, gdy tylko skinęłam mu z uśmiechem głową.

_________________________________

Cześć misie ❤
Jak tam u was? :)))
Imorezujecie, odoczywacie ? :DD
Do następnego ❤

piątek, 8 lipca 2016

Po dwudzieste trzecie: Radość

Uśmiechnięty spoglądałem na nią dość dłuższą chwilę, nie mogłem oderwać od niej wzroku. Była przepiękna. Od dobrych pięciu minut staliśmy na niewielkiej polanie w lesie. Wzrok Sky mówił sam na siebie.. Punkt dla ciebie Marco.
- Dlaczego tutaj przyjechaliśmy? - zapytała wpatrując się we mnie - Dlaczego jesteśmy na polu? - dopytywała.
- Chciałem cię wywieźć, zgwałcić i zostawić - odparłem bez namysłu. Jej oczy momentalnie się zaszkliły a ja? ja dopiero po krótkiej chwili zorientowałem się co tak naprawdę powiedziałem - Przepraszam - jęknąłem - Przepraszam Sky - szepnąłem załamany chowając swoją twarz w dłonie. 
- Marco... - powiedziała cichutko - Nic się nie stało - dodała splatając nasze ręce razem.
- Jestem kretynem - mruknąłem.
- Hej, spójrz na mnie - rzekła - Nic się nie stało, naprawdę. Kocham cię - dodała całując mnie delikatnie. Przytuliłem ją do siebie i szepcząc po raz kolejny przepraszam, ucałowałem ją w czoło.
- Ja ciebie też - odpowiedziałem - A teraz chodźmy...
- Gdzie? - spojrzała na mnie.
- Zobaczysz - uśmiechnąłem się tajemniczo i wyszedłem z samochodu. Szybko pognałem by otworzyć jej drzwi. Chwyciłem jej dłoń i skierowałem się w wyznaczone miejsce. Przeszliśmy przez niewielki lasek i wyszliśmy na ulicę. Śnieżnobiały dom, aż raził swoim blaskiem. Pomachałem brunetce, która myła w nim okna. Uśmiechnięta odmachała mi momentalnie. Przystanąłem przy pustym polu i objąłem blondynkę ręką.
- Reus? - zapytała zdziwiona, unosząc ku górze swoje brwi.
- Uwielbiam jak mówisz do mnie po nazwisku - zaśmiałem się całując ją w policzek - Tutaj kochanie... - zacząłem stając za dziewczyną, swoje dłonie splotłem na jej brzuchu, a brodę usadowiłem na jej ramieniu - Będzie stał nasz nowy dom - oznajmiłem.
- Żartujesz prawda? - zapytała odwracając się w moją stronę.
- Mówię najszczerszą prawdę - odparłem.
- Marco ja nie... - pisnęła - Nie dosyć, że jestem na twoim utrzymaniu... - dodała
- Przestań Sky - przerwałem jej natychmiastowo - Mówiłem ci to wiele razy - mruknąłem - Chce dla waszej dwójki jak najlepiej. Tutaj przynajmniej będę miał pewność, że ten tyran was nie znajdzie - dodałem
- Zwariowałeś - powiedziała wtulając się we mnie.
- Tak, masz rację. Zwariowałem... na twoim punkcie - uśmiechałem się delikatnie i wpiłem się w jej usta. Przyciągnąłem ją jeszcze bliżej siebie, gdy ta odwzajemniła mój pocałunek - Tak strasznie cię kocham - szepnąłem.
Nie mam pojęcia ile czasu skradałem z jej ust słodkie pocałunki. Zaśmiałem się cicho słysząc gwizdanie przyjaciela. Ostatni raz ucałowałem ją w usta i spojrzałem w stronę klubowej dwudziestki szóstki.
- A ten oto lamus, będzie skarbie naszym nowym sąsiadem - zarechotałem, gdy Piszczek kierował się w naszą stronę. Mój śmiech przybrał na sile, gdy ten pacnął mnie teatralnie w głowę. Z ogromnym uśmiechem powitał i uściskał Sky... Wiedziałem, że już jest w naszej żółto-czarnej rodzinie. Na samą myśl, na moją twarz wkradł się delikatny uśmiech.
- Chodźcie już, zapraszam - powiedział - Ewa zrobiła nam herbaty i upiekła moje ukochane ciasto - pisnął z radością i szybkim krokiem udał się do domu. Z rozbawieniem objąłem blondynkę i skierowałem się za przyjacielem. Już od progu Sarcia wskoczyła mi na ręce. Ucałowałem ją w policzek. Usiedliśmy całą gromadą w salonie i popijając herbatę jak i jedząc pyszne ciasto wykonania pani Piszczek zagłębiliśmy się w rozmowie. Dokładnie obserwowałem Sky, jak na chwilę wyłączyła się od świata i z leciutkim uśmiechem, czule wpatrywała się w bawiącą się dziewczynkę. Moje serce zabiło mocniej, gdy pomyślałem o tym, że już niedługo u nas będzie tak samo. Ścisnąłem mocniej jej dłoń, przez co jej wzrok skierował się na mnie. Uniosłem swoje kąciki ust ku górze i czule ucałowałem ją w czoło.
- Jak miło się na was patrzy - powiedziała radośnie Ewa wtulając się w Piszczka.
- Ja wiem - wyszczerzyłem swoje ząbki - Zdradzę kilka swoich technik temu grubasowi - wskazałem na obrońcę.
- Ja ci dam grubasa! - warknął zabawnie - Odezwał się przylizany goguś - odgryzł się wyciągając język w moją stronę.
- Jak dzieci - podsumowała radośnie Ewcia - Oj Sky, będziemy się musiały uzbroić w cierpliwość z tymi dwoma o... - wskazała na nas.
- Damy radę - odparła blondynka posyłając żonie przyjaciela uśmiech.

________________________________________

Dobry wieczór misie ❤
Przepraszam za to, że tak późno i na dodatek za takie flaki z olejejm ://
Nie narzekam więcej i zmykam :))
Do piątku ❤


piątek, 1 lipca 2016

Po dwudzieste drugie: Boje się

Sama nie wierzyłam, że to wszystko działo się tak naprawdę, że to realny świat. Żaden sen, żadna moja wyobraźnia. To była rzeczywistość. A mi los w końcu zesłał tego, który chce dla mnie jak najlepiej. Chce bym czuła się szczęśliwa. I tak właśnie jest. Staram się zapomnieć, staram się żyć inaczej... dla niego. Tych kilka gestów, starań, pięknych słów i uśmiechów wystarczyło by moje serce zabiło ponownie i tylko dla niego. Tak najprawdziwiej w świecie Kocham Go. Była noc... a ja nadal nie potrafiłam zasnąć. Uwielbiałam godzinami wpatrywać się w jego bezbronną i słodką twarz. Gdy spał był naprawdę uroczy, a na ten widok uśmiech sam wkradał się na moje usta. Już trochę przydługawe włosy rozproszone miał na różne strony. Był słodki..
- Dlaczego nie śpisz? - zapytał ochrypłym głosem. Wpatrywał się we mnie. A jego oczka błyszczały pod wpływem blasku księżyca. Poprawił kosmyk moich włosów za ucho i ponownie na mnie spojrzał.
- Nie mogłam usnąć - odpowiedziałam cichutko - Zbyt dużo pięknych wrażeń mnie dzisiaj spotkało - uśmiechnęłam się.
- Chodź tutaj do mnie - powiedział rozkładając swoje dłonie. Momentalnie wtuliłam się w jego ciało. Ułożyłam swoją głowę na jego klatce piersiowej i wsłuchiwałam się w bicie jego serca. Moje kąciki ponownie uniosły się ku górze, gdy ucałował mnie w głowę. Delikatnie jeździłam opuszkami palców po liniach jego wyrzeźbionego torsu - Spróbuj zasnąć Sky - szepnął.
- Dobrze - odpowiedziałam.
Wtuliłam się w niego jeszcze bardziej i przymknęłam swoje oczy. Rozkoszowałam się ciepłem jego ciała. Mogłabym tak już do końca życia. Chciałam zasnąć... ale nie potrafiłam. Radość, że spotkałam takiego kogoś jak on mi to uniemożliwiła.
- Tak bardzo... - powiedział cichutko - Tak bardzo cię kocham - szeptał.
Z każdym jego słowem moje serce wariowało. On sprawiał, że wariowałam. Był ideałem... Westchnęłam cicho i pomalutku odpływałam do krainy morfeusza...
Rankiem obudził mnie dźwięk tłuczonego szkła. Podskoczyłam z przerażenia, lecz po chwili opanowałam się lekko i zeszłam na dół.
- Cholera - usłyszałam głos blondyna - Przepraszam, nie chciałem cię obudzić - powiedział smutno, gdy zorientował się, że stoję tuż za nim. Od razu podszedł w moją stronę i mocno mnie przytulił zarazem całując mnie czule w czoło.
- Nic się nie stało - odpowiedziałam momentalnie - Posprzątam to - dodałam kucając przy rozbitej szklance.
- O nie, nie moja królewno - odparł natychmiastowo i wziął mnie na ręce. Zachichotałam słodko i ucałowałam go w usta - Siadaj sobie, idź wziąć kąpiel, oglądnij telewizor... nie wiem, zrób cokolwiek tylko misiu trzymaj mi się z daleka od kuchni - uśmiechnął się szeroko. Pokiwałam ze śmiechem głową i posłusznie wykonałam jego polecenie. Poszłam do łazienki i odświeżyłam się. Gdy schodziłam na dół poczułam cudowny zapach - Zapraszam do stołu - Marco dygnął przede mną, co wywołało u mnie kolejny śmiech.
- Dziękuje - uśmiechnęłam się, gdy ten podał mi talerz.
- Zabieram cię dzisiaj gdzieś - oznajmił wpatrując się we mnie.
- Gdzie? - zapytałam.
- Niespodzianka - odparł wyszczerzony. Wywróciłam teatralnie oczami i pokiwałam głową.
Po śniadaniu, blondyn zaprowadził mnie do samochodu. Odpalił auto, lecz zanim ruszył spojrzał na mnie uśmiechnięty od ucha do ucha. Uniosłam ze zdziwieniem brew a ten zaśmiał się lekko.
- Gdzie mnie wywozisz?
- Do lasu - zarechotał i skradł z moich ust buziaka - Zobaczysz na miejscu no - jęknął pod wpływem mojego wzroku.
Westchnęłam i odwróciłam głowę w stronę okna. I już wiedziałam, że to był błąd. Czarna zakapturzona postać, wystające blond włosy i kilkudniowy zarost. Te zielone, pełne nienawiści oczy wpatrujące się wprost w moje. Moje ręce zaczęły się trząść z przerażenia. Już wiedział gdzie jestem, wiedział co się ze mną dzieje.
- Sky? - zapytał troskliwie Reus - Sky, co się dzieje? - dopytywał.
Nie chciałam mu mówić. Nie chciałam zepsuć mu planów na dzisiejszy dzień. Nie chciałam by się martwił. Choć bałam się, okropnie się bałam, że Thom może mu coś zrobić...

_________________________________

Hej miesiączki :***
Jak tam po wczoraj? :)
Euro dla nas się skończyło, ale nigdy nie byłam taka dumna z naszych chłopaków ❤
Piękny turniej, nie ma się za co wstydzić, nie ma się przez co załamać. Zagraliśmy przepiękny turniej! <3
A Kuba.. Zawsze będzie jednym z moich ulubieńców. Jest wspaniałym człowiekiem. I nigdy nie zmienie o nim zdania. Udało mi się z nim spotkać dwa razy... I przez te dwa razy gdy z nim rozmawiałam, przekonałam się, że to jest prawda ❤❤
Nie rozumiem "kibiców", którzy od wczoraj go wyzywają :/...
Dobra... do nastepnego :)) ❤