piątek, 23 września 2016

Po trzydzieste czwarte: Ucieczka

Z radością czekałam na jednej z ławeczek na lotnisku. Moja noga nie potrafiła się uspokoić, a ja już nie mogłam wytrzymać. Gdy tylko ujrzałam grupkę w żółtych koszulkach od razu ruszyłam w ich stronę. Moją twarz ozdobił ogromny wyszczerz w momencie kiedy ujrzałam moją blond lamę. Marco momentalnie objął mnie swoimi ramionami i czule wpił się w moje usta. Odwzajemniłam pieszczotę z tęsknotą. 
- Moje kochane maleństwo - powiedział czule całując mnie w czoło.
- Kocham cię - odparłam.
- Ja też - uśmiechnął się - Idziemy? - zapytał, na co pokiwałam mu twierdząco głową. Jego dłoń momentalnie chwyciła moją i splotła nasze palce razem - Jak Karl?
- Był grzeczny - odpowiedziałam uśmiechnięta kładąc swoją drugą dłoń na brzuchu - Bardzo grzeczny - dodałam szczerząc się w stronę piłkarza, który nie pozostał mi dłużny i sekundę później już ukazywał swoje zęby w szerokim uśmiechu.
- Posłuchał tatusia - odparł dumnie.
Kierowaliśmy się wprost na parking, gdzie stał zostawiony przeze mnie samochód. Marco od razu zauważył swoją kolejną miłość i gdy tylko otworzył przede mną drzwi od strony pasażera, szybko znalazł się za jej kierownicą.
- Powiesz mi w domu? - spojrzałam na niego, gdy tylko przypomniało mi się o tym, że miał mi coś powiedzieć, gdy wróci.
- Tak - rzekł natychmiastowo - Lecz będziesz musiała jeszcze chwilę poczekać, ponieważ najpierw zabieram cię na pyszną kolację, a później spacer - wyjaśnił.
- Noooo dobra - zgodziłam się, chociaż ciekawość zżerała mnie od środka. Nie mogłam już doczekać się aż słowa, które chciał mi przekazać w końcu wypłyną z jego ust.
Droga do restauracji nie trwała nam zbyt długo. Niecałe dwadzieścia minut później znaleźliśmy się pod ulubioną knajpką Reusa.
- Jak było na zgrupowaniu? - zapytałam, gdy siedzieliśmy już przy wolnym stoliku w rogu sali. Delikatny, czerwony kolor ścian idealnie łączył się z tego samego koloru dodatkami i serwetkami jak i białym obrusem.
- Męcząco, ale fajnie - uśmiechnął się w moją stronę - Choć bardzo za wami tęskniłem i nie było nawet chwili bym o was nie myślał - dodał nachylając się by być bliżej i bliżej moich ust. Ułatwiłam mu zadanie i ucałowałem jego wspaniałe usta.
- Jesteś kochany - powiedziałam chwytając jego dłoń leżącą na stole.
- Dla ciebie zawsze - odpowiedział radośnie - Dla was - poprawił się szybko i wyszczerzył się jeszcze bardziej. Zachichotałam cicho - Smacznego słoneczko - rzekł zabierając do dłoni sztućce.
- Wzajemnie - odparłam zabierając się za jedzenie. Byłam głodna jak wilk. Karl był coraz większy i domagał się bym i również ja była większa.
- Smakuje ci - zaśmiał się blondyn widząc jak wcinam,
- To przez Karla - odpowiedziałam ze śmiechem.
- Nie ładnie zganiać na naszego grzecznego synka - zarechotał. Wytknęłam mu w odpowiedzi język i wróciłam do pałaszowania jedzenia. Roześmiany wzrok piłkarza przez cały czas spoczywał na mojej osobie - Jesteś taka piękna - rzekł oczarowany - Chyba będę musiał się starać przez cały czas byś chodziła z tym cudownym brzuszkiem - dodał.
- Rozumiem, że chcesz otworzyć przedszkole - zaśmiałam się.
- Nie - odparł krótko - Jedynie chcę mieć czwórkę dzieci.
- W sumie... z tobą mogę mieć to przedszkole - uśmiechnęłam się uroczo i patrząc wprost w jego oczy, posłałam mu buziaka.
Po mile spędzonym obiedzie Marco wziął mnie na spacer tak, jak zarządził po przyjeździe. Jego dłoń kurczowo trzymała moja, a jego buzia nie zamykała się nawet na chwilę. Zdawał mi całkowitą relację z obozu, nie pomijając ani momentu. Nawet tego, że trener powierzył mu opaskę kapitana na ten rok. Byłam z niego niesamowicie dumna.
- Ale odmówiłem - rzekł a stanęłam jak wryta. Nie ruszałam się przez bardzo długi moment i patrzyłam na niego, nie mogąc uwierzyć w jego słowa.
- Jak to? - zapytałam.
- Miałem ci to powiedzieć w domu.. ale nie mogę już tego trzymać w sobie.
- Marco? - ponagliłam go, gdy przed dłuższą chwilę nic nie mówił.
- Może usiądziemy? - wskazał na ławkę, gdzie po chwili siedzieliśmy - Odmówiłem, dlatego... dlatego, że postanowiłem odejść z Borussii - rzekł łamiącym się tonem. Bawił się nerwowo moją dłonią - Uciekniemy stąd i będziemy bezpieczni - wyjaśnił - Tam gdzie pojedziemy nie będzie wam nic groziło. Może tam nas nie znajdzie - mówił a po moich policzkach spływały łzy. Nie potrafiłam w to uwierzyć. Jego wypowiedź nadal odbijała się echem w mojej głowie. Chciał zmienić swój ukochany klub, byśmy byli bezpieczni. Dla mnie, dla Karla... Nie mogłam do tego dopuścić...
- Proszę powiedz, że jeszcze wszystko idzie odkręcić - szepnęłam.
- Jestem już po rozmowie wstępnej. Za dwa dni mam poznać ostateczne warunki i podpisać kontrakt...
Westchnęłam cicho spoglądając na niego. Chciałam w jego oczach ujrzeć, że to żart, że dziś pierwszy kwietnia a on chciał zrobić sobie ze mnie jaja... jednak jego oczy wyrażały tylko i wyłącznie dwie rzeczy. Prawdę i ból...

__________________________

Dobry wieczór 😘 <3
Przepraszam, że dziś tak późno :( i za błędy również :/ 
Czekam na wasze opinie ;))
Do piątku ❤

5 komentarzy:

  1. nadal moje serduszko cierpi na myśl, że Marco odejdzie z BVB... ale wiem, że robi to dla swojej rodziny i tę decyzję próbuję zrozumieć :| ważne, żeby Thom ich nie odnalazł...
    DAJCIE MI TAKIEGO CUDOWNEGO JAK MARCO, TO TEŻ MOGĘ DAĆ MU CAŁE PRZEDSZKOLE XD
    czekam na kolejny, buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak zawsze wspaniały, on musi to jakoś odkręcić, plissss. Czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem, jestem!
    Kochana, rozdział cudny jak zwykle ^^
    Jejciu, ja mam nadzieję, że wszystko się jakoś poukłada, że będzie dobrze i że nic nie wykombinujesz :D Oby tylko Thom ich nigdzie nie znalazł, bo chyba on mógłby najbardziej wszystko zepsuć.
    Weny!
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak się coś ułoży to zaraz musi się popsuć :( Eh... :/
    Ale mam nadzieje, że wszystko się jakoś im ułoży, a Thom ich już nigdy nie znajdzie.
    Czekam na kolejny rozdział kochana! :*
    Buziaki! :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Hello! :D
    Ale mi się podoba! ^^
    Dlaczego?
    Bo ten nasz Marco jest taki cuuudaśny! ♥ Zachowuje się jak doskonały mężczyzna... Mój ideał. ♥ Ale skoro nie chce przedszkola to może... drużynę piłkarską? xD Przecież wie na czym polega trening piłkarski. :P
    No i czemu jeszcze mi się podoba?
    Bo reakcja Sky była taka sama jak moja...
    Może przekona naszego Reusa, żeby został w BVB... De facto on jest mega sławnym piłkarzem, więc nie ucieknie. Nie ucieknie, nawet jeśli poleci na drugi koniec świata... Nikt nie powiedział, że ten bydlak nie będzie w stanie nie pojechać za nimi... To nie będzie trudne, bo w dobie internetu wszystko jest ogólnodostępne.
    Moim zdaniem oboje (i Sky i Marco) powinni się raz jeszcze zastanowić, może coś wskórają..
    Z niecierpliwością czekam na kolejny! ♥
    BUZIAKI :*

    OdpowiedzUsuń