Nie wiedziałem co mam już robić. Sky nie dopuszczała do siebie w ogóle tej wiadomości, że mielibyśmy wyjechać z Dortmundu. Nie wyobrażała sobie, mnie w innym klubie niż Borussia. To miejsce było dla niej domem i dla mnie również. Nie chciała by nasze dziecko wychowywało się gdziekolwiek indziej niż tutaj, lecz te słowa, które wypowiedziała na samym końcu swojej wypowiedzi sprawiły, że tym razem to mnie zamurowało. Minęła chwila zanim jej słowa dotarły do mnie ostatecznie, a moje całe ciało oblało ciepło jak i niesamowicie ogromna radość. Będziemy mogli zostać, będziemy mogli być szczęśliwi.... Tutaj.
- Thom siedzi w więzieniu. Ciocia wniosła o zakaz zbliżania się do naszej rodziny. Sąd po wszystkich zebranych zeznaniach. Moich, cioci... moich byłych sąsiadów... postanowił, że dla bezpieczeństwa zostanie on przewieziony do więzienia w Dublinie - mówiła z ulgą w głosie - Będziemy bezpieczni Marco - dodała przez płacz - A to wszystko dzięki cioci - zakończyła wtulając się z całej siły w moje ciało. Objąłem ją swoimi ramionami z całych sił i nie szczędziłem sobie łez. Przez tyle czasu, gdy się z nim trudziliśmy w końcu będziemy mieli nasz wymarzony spokój. Zwinnym ruchem odnalazłem jej usta i z ogromną radością wpiłem się w jej cudowne usta.
- Zaraz... co? - zapytałem zdziwiony - Ciocia?
- Ciocia - przytaknęła - Gdy spytałam się jakim cudem.. odpowiedziała mi, że ma swoje wtyki - wyjaśniła po czym oboje się zaśmialiśmy.
- W takim razie.. wracajmy do domu - uśmiechnąłem się szeroko i podałem jej dłoń. Z moją pomocą wstała z miejsca i skierowaliśmy się w stronę auta. Nie potrafiłem myśleć o czymkolwiek innym. Jedyne co siedziało w mojej głowie to to, że zostanę w Borussii, zostanę w domu... W moim domu wychowam mojego wspaniałego syna. W moim jedynym miejscu na ziemi. W moim Dortmundzie. Ze Sky przy boku...
- Tak bardzo cię kocham - powiedziałem w jej usta, gdy tylko przekroczyliśmy próg mieszkania - Bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo - mówiłem skradając z jej ust czułe pocałunki.
- Ja też - powiedziała uśmiechnięta kładąc dłonie na moich policzkach. Spoglądała w moje oczy z ogromną czułością i radością. Na dodatek ponownie ujrzałem w nich jej cudowne ogniki. Ponownie przytuliłem ją mocno do siebie i przez dłuższy czas w ogóle nie chciałem jej puścić - Pójdę się położyć - ucałowała mnie w policzek i skierowała się w stronę sypialni. Obserwowałem dokładnie każdy jej ruch, aż do momentu, gdy nie zniknęła za drzwiami.
- W końcu - mruknąłem radośnie sam do siebie.
Ruszyłem w stronę kuchni, gdzie wstawiłem wodę na herbatę. Zwinnym ruchem wybrałem numer do cioci i czekałem aż odbierze połączenie.
- Witaj słońce - usłyszałem jej uradowany głos w słuchawce.
- Dziękuje ciociu - wypaliłem na starcie - Dziękuje - powtórzyłem - Będę ci wdzięczny do końca życia - zakończyłem.
- Nie dziękuj mi Marco - odpowiedziała natychmiast - Już od dłuższego czasu maczałam w tym palce. Powinnam was przeprosić, że to tak długo trwało, ale policja chciała konkretne dowody, które dostała dopiero po nieszczęśliwym wypadku z ochroniarzem - wyjaśniła.
- Mimo wszystko będę ci wdzięczny - powtórzyłem po raz kolejny - Zawsze.
- No dobrze, już dobrze - mruknęła - Jak Karl? - usłyszałem.
- W porządku - odpowiedziałem uśmiechając się na samą myśl o moim małym brzdącu - Bardzo grzeczny chłopiec z niego. Nie kopie swojej mamy, nie kręci się - dodałem.
- To wspaniale! Zuch chłopiec - odparła.
- Ciociu.. zapraszam cię na obiad. Jutro o piętnastej pasuje? - zapytałem.
- Dla was zawsze i wszędzie znajdę czas - odpowiedziała - Dziękuje za zaproszenie.
- Kocham cię - rzekłem podchodząc do okna i wpatrując się w panoramę Dortmundu - I dziękuje...
- Marco... - jęknęła na co się zaśmiałem - Też cię kocham maleńki - odparła - Do jutra.
- Do zobaczenia - rzekłem by po chwili się rozłączyć.
Kolejny raz tego dnia na moją twarz wkradł się uśmiech, gdy poczułem jak zgrabne dłonie Sky oplatają mój brzuch a ona sama wtula się w moje plecy. Obróciłem się w jej stronę i przyciągnąłem do siebie. Złożyłem na jej czole czuły pocałunek by po chwili skraść kolejnego z jej ust...
- Od teraz... będziesz najszczęśliwszą kobietą na ziemi kochanie - szepnąłem na jej ucho, lekko je przygryzając.Usłyszałem jej cichy jęk na co zachichotałem cicho za co dostało mi się lekko przez głowę - No co? - poruszyłem zabawnie brwiami.
- Jak ja cię kiedyś uduszę - powiedziała roześmiana - To już ci nie będzie tak radośnie - dodała.
- Zaraz... co? - zapytałem zdziwiony - Ciocia?
- Ciocia - przytaknęła - Gdy spytałam się jakim cudem.. odpowiedziała mi, że ma swoje wtyki - wyjaśniła po czym oboje się zaśmialiśmy.
- W takim razie.. wracajmy do domu - uśmiechnąłem się szeroko i podałem jej dłoń. Z moją pomocą wstała z miejsca i skierowaliśmy się w stronę auta. Nie potrafiłem myśleć o czymkolwiek innym. Jedyne co siedziało w mojej głowie to to, że zostanę w Borussii, zostanę w domu... W moim domu wychowam mojego wspaniałego syna. W moim jedynym miejscu na ziemi. W moim Dortmundzie. Ze Sky przy boku...
- Tak bardzo cię kocham - powiedziałem w jej usta, gdy tylko przekroczyliśmy próg mieszkania - Bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo - mówiłem skradając z jej ust czułe pocałunki.
- Ja też - powiedziała uśmiechnięta kładąc dłonie na moich policzkach. Spoglądała w moje oczy z ogromną czułością i radością. Na dodatek ponownie ujrzałem w nich jej cudowne ogniki. Ponownie przytuliłem ją mocno do siebie i przez dłuższy czas w ogóle nie chciałem jej puścić - Pójdę się położyć - ucałowała mnie w policzek i skierowała się w stronę sypialni. Obserwowałem dokładnie każdy jej ruch, aż do momentu, gdy nie zniknęła za drzwiami.
- W końcu - mruknąłem radośnie sam do siebie.
Ruszyłem w stronę kuchni, gdzie wstawiłem wodę na herbatę. Zwinnym ruchem wybrałem numer do cioci i czekałem aż odbierze połączenie.
- Witaj słońce - usłyszałem jej uradowany głos w słuchawce.
- Dziękuje ciociu - wypaliłem na starcie - Dziękuje - powtórzyłem - Będę ci wdzięczny do końca życia - zakończyłem.
- Nie dziękuj mi Marco - odpowiedziała natychmiast - Już od dłuższego czasu maczałam w tym palce. Powinnam was przeprosić, że to tak długo trwało, ale policja chciała konkretne dowody, które dostała dopiero po nieszczęśliwym wypadku z ochroniarzem - wyjaśniła.
- Mimo wszystko będę ci wdzięczny - powtórzyłem po raz kolejny - Zawsze.
- No dobrze, już dobrze - mruknęła - Jak Karl? - usłyszałem.
- W porządku - odpowiedziałem uśmiechając się na samą myśl o moim małym brzdącu - Bardzo grzeczny chłopiec z niego. Nie kopie swojej mamy, nie kręci się - dodałem.
- To wspaniale! Zuch chłopiec - odparła.
- Ciociu.. zapraszam cię na obiad. Jutro o piętnastej pasuje? - zapytałem.
- Dla was zawsze i wszędzie znajdę czas - odpowiedziała - Dziękuje za zaproszenie.
- Kocham cię - rzekłem podchodząc do okna i wpatrując się w panoramę Dortmundu - I dziękuje...
- Marco... - jęknęła na co się zaśmiałem - Też cię kocham maleńki - odparła - Do jutra.
- Do zobaczenia - rzekłem by po chwili się rozłączyć.
Kolejny raz tego dnia na moją twarz wkradł się uśmiech, gdy poczułem jak zgrabne dłonie Sky oplatają mój brzuch a ona sama wtula się w moje plecy. Obróciłem się w jej stronę i przyciągnąłem do siebie. Złożyłem na jej czole czuły pocałunek by po chwili skraść kolejnego z jej ust...
- Od teraz... będziesz najszczęśliwszą kobietą na ziemi kochanie - szepnąłem na jej ucho, lekko je przygryzając.Usłyszałem jej cichy jęk na co zachichotałem cicho za co dostało mi się lekko przez głowę - No co? - poruszyłem zabawnie brwiami.
- Jak ja cię kiedyś uduszę - powiedziała roześmiana - To już ci nie będzie tak radośnie - dodała.
________________________
Hej, hej ❤
Ja tutaj tylko na chwilkę :(
Przepraszam za to, że zjawię się u was dopiero w następnym tygodniu, jak i za błędy :((
Do piątku ❤