piątek, 10 czerwca 2016

Po dziewiętnaste: Ciepło

Budząc się rano od razu na moją twarz wtargnął ogromny i szeroki uśmiech. A sprawczynią tego zdarzenia była ta cudowna i krucha blondyneczka śpiąca sobie słodko obok mnie. Była taka bezbronna i piękna. Na dodatek nie była sama. Mój wzrok tym razem powędrował na jej brzuszek, który jeszcze był płaski. Moje serce momentalnie zabiło szybciej, na myśl, że nosi owoc naszej miłości pod swoim serduszkiem. Nawet przez tą chwilę nie zastanowiłem się, czy jestem gotowy... ale byłem. Byłem gotów na bycie ojcem. Byłem gotów wziąć odpowiedzialność. Byłem gotów na rodzinę... rodzinę, którą pragnąłem mieć. Spojrzałem ponownie na Sky. Wpatrywałem się w nią jak w ósmy cud świata. To jest sen prawda? pytałem sam siebie, choć doskonale znałem odpowiedź, że tak nie było. To była prawdziwa rzeczywistość. Wszystko działo się naprawdę. Delikatnie objąłem ją w pasie i przysunąłem ją do siebie tak, bym mógł ją tulić. Uśmiechnąłem się, zamruczała coś pod nosem.Wyglądała tak przepięknie. 
- Przepraszam, nie chciałem cię obudzić - powiedziałem smutno.
- Nie obudziłeś mnie - odparła z chrypką, po czym mocno wtuliła się w moje ciało - Myślałam, że to sen. Przecież to nierealne, że ktoś taki jak ty, jest teraz tutaj obok mnie - dodała.
- Przestań, proszę - mruknąłem stanowczo - Jesteś moją księżniczką Sky - szepnąłem cmokając ją czule w skroń. Uśmiechnęła się lekko i mocniej wtuliła się w moje ciało. Położyłem delikatnie dłoń na jej brzuszku a ta wzdrygnęła się lekko. Podniosła na mnie swój wzrok i wpatrywała się w moje oczy. Splotła nasze dłonie razem i ucałowała mój policzek.
- A ty moim księciem - odpowiedziała a ja wyszczerzyłem się jak głupi. Objąłem ją mocno.
- Wstajemy? - zapytałem
- Mhm - mruknęła, przeciągając się.
Podniosłem się i migiem wziąłem ją na ręce. Obróciłem się dookoła własnej osi a z naszych ust wydostał się śmiech. Przystanąłem w miejscu i spojrzałem jej w oczy. Sky położyła swoją dłoń na moim policzku i skradła z moich ust krótki pocałunek.
- Nigdy nie byłam tak szczęśliwa - szepnęła a po je policzku spłynęła jedna, samotna łezka. Oparłem swoje czoło o jej - Dziękuje ci - dodała ponownie łącząc nasze usta w jedność. Odwzajemniłem lekko, rozkoszując się smakiem jej cudownych warg.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę, że los zesłał cię w moje ramiona - powiedziałem cicho stawiając ją na podłogę. Położyłem dłonie na jej biodrach i ucałowałem jej czoło - A teraz leć się ubrać - uśmiechnąłem się - Pójdę zrobić śniadanie - oznajmiłem, kierując się w stronę drzwi.
- Nie ma mowy - zaprzeczyła - Nie dosyć, że jestem na twoim utrzymaniu, mieszkam u ciebie to jeszcze będziesz mi robił śniadanie - dodała - Ja zrobię - powiedziała.
- E ee - pokręciłem przecząco głową - Będę was rozpieszczał jak tylko mogę - uśmiechnąłem się słodko - Inaczej się obrażę - dodałem ze śmiechem widząc jej cudowną minę.
- Marco - spiorunowała mnie wzrokiem.
- Kocham cię - zapewniłem, całując ją czule. Westchnęła cicho i posłusznie wzięła swoje ubrania i skierowała się w stronę łazienki. Uśmiechnąłem się triumfalnie i zszedłem na dół...
Po śniadaniu i jej buncie spowodowanego tym, że chciałem wziąć ją na zakupy, w końcu się zgodziła i pojechała. Z radością pokazywałem jej różne ciuchy, które mogłyby jej się spodobać, lecz ona nadal trwała przy swoim i nie chciała nic.
- Proszę - powiedziałem - Weźmy ją - dodałem wskazując na błękitną sukienkę - Nie pozwolę ci wrócić do niego po twoje rzeczy, a musisz w czymś chodzić Sky - mruknąłem chwytając jej dłoń.
- To będę chodzić w tych co mam na sobie - wzruszyła ramionami idąc obok mnie - Nie chcę byś wydawał na mnie swoje pieniądze Marco, ile razy mam ci to powtarzać - westchnęła.
- Chociaż przymierz - poprosiłem.
- No dobrze - uległa biorąc ode mnie wspomnianą sukienkę, i jeszcze dwie inne, które trzymałem w dłoni. Usiadłem wygodnie na sklepowej kanapie i wyczekiwałem powrotu blondynki z przymierzalni. Mój uśmiech poszerzył się widząc jak pięknie w nich wygląda.
- Bierzemy wszystkie - rzekłem radośnie - Zostań w niej - poprosiłem - Wyglądasz po prostu przepięknie - dodałem skradając z jej ust pocałunek.
- Oddam ci wszystko - zapewniła.
- Tak nie przyjmę - odparłem radośnie kierując się w stronę kasy. Zapłaciłem za wszystkie trzy sukienki i biorąc torbę w jedną rękę, drugą splotłem z jej. Maszerowaliśmy przez galerię i gdy w końcu udało mi się namówić ją na kilka innych rzeczy, postanowiłem wejść jeszcze do jednego sklepu.
- Po to właśnie przyszedłem - powiedziałem w jej kierunku biorąc do ręki pluszaka, który na swojej nóżce wyszyte miał słowa "Mój pierwszy miś"..
Sky wzieła go ode mnie i uśmiechnęła się pod nosem wpatrując się w białego pluszaka. Widziałem te cudowne ogniki szczęścia w jej oczach, gdy wychodziliśmy z budynku, a ona nadal wpatrywała się w maskotkę. Jej wzrok jednak zmienił się momentalnie, gdy czarna, zakapturzona postać przechodziła przez ulicę.
- Marco - szepnęła przestraszona - To on - pisnęła cicho..

_______________________________________

Hej, dzień dobry :*
Za błędy przepraszam :))
Do piątku ❤

7 komentarzy:

  1. Błagam nie psuj tej ich idylli. Czemu oni nie mogą być szczęśliwi? Czekam na kolejny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Marco jest taki kochany, jeny <3
    ej
    ale
    co
    to
    ma
    być
    za
    końcówka
    co???????
    błagam, musi być u nich W KOŃCU dobrze... niech tego Thoma przejedzie coś na tym przejściu XDD
    czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  3. CO?!
    Ej!
    Ty serca nie masz!!! ;o

    OdpowiedzUsuń
  4. Czemu ja się spodziewałam sielanki, tego, że Sky zgodzi się na ustępstwa, że Marco będzie taki jaki jest, a oni będa wiedli spokojne życia.
    Jak ja mogłam ;O
    weny i buziole ;*
    (chce powrotu sielanki)
    to rozkaz ;P !!!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem!
    Rozdział świetny, ale... tak się kurde nie robi, no! :(
    Ja już myślałam, że będzie ślicznie i cudnie, ale jak zwykle wszystko szlag trafił... Wiem, nadzieja matką głupich, ale tutaj jednak mam jej co nie miara, że jednak będzie jeszcze dobrze.
    Czekam!
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  6. Sielankowato było, ale się skończyło :( Wiesz co... Powinnam się fochnąć za końcówkę, ale wierzę, że jakoś to naprawisz między nimi i wszystko będzie dobrze!
    Marco nie może się poddawać!
    Czekam na więcej :*
    Pozdrawiam :>

    OdpowiedzUsuń
  7. No i znowu!
    Kochana, Ty mnie chyba nienawidzisz! :( Jak mogłaś w takim momencie? :( To on? To on, prawda? To ten kat? >.<
    Boziu, oni są tacy szczęśliwi, widać, ze im na sobie zależy... Nie chcę, by to wszystko pękło jak bańka mydlana...
    Nasza bohaterka namęczyła się w swoim życiu już wystarczająco... Niech ten tyran zostawi ją w świętym spokoju. :/
    Co do Marco... Jego miłość do jeszcze nienarodzonego dziecka jest tak urocza, że nie wiem, co mam na to powiedzieć. ♥ Kocham go! ♥
    Z niecierpliwoscią czekam na kolejny i przepraszam, że zjawiam się dopiero dziś. :)
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń