Wzrok tamtej dziewczyny... ta sama, która weszła mi pod koła. Zdziwiłem się... ona najwyraźniej też. Nie sądziłem, że mieszka na tak okropnym osiedlu. Ja sam często bałem się tutaj przyjeżdżać, gdybym nie odwiedzał cioci... nawet nie wiedziałbym pewnie o jego istnieniu. Po chwili wpatrywania się w jej błyszczące od księżyca oczy zamknąłem auto i wcześniej biorąc siatki z zakupami wszedłem do bloku i skierowałem się do mieszkania siostry mojego taty.
- Dobry wieczór ciociu - uśmiechnąłem się całując ją w policzek - Przepraszam, że tak późno, ale zatrzymali mnie w klubie - westchnąłem.
- Nie przejmuj się mały - powiedziała unosząc kąciki swoich ust ku górze - Dziękuje, że w ogóle przyjechałeś - dodała.
- Przecież wiesz, że jak coś obiecam to tego dotrzymuje, nawet jeśli miałbym przyjechać do ciebie w środku nocy - odparłem siadając przy kuchennym stole. Spojrzałem z niepokojem na ciocię, gdy zza ściany dochodziły okropne krzyki jakiegoś mężczyzny. Po chwili jednak usłyszałem płacz jakiejś dziewczyny, lecz po kilku sekundach do moich uszu dotarł jej krzyk i właśnie w tamtym momencie zorientowałem się, że to była Ona... Ta sama dziewczyna, która weszła mi pod koła, ta sama dziewczyna, która siedziała smutna na balkonie, ta sama, która przez dłuższy czas, swoimi błyszczącymi oczami wpatrywała się wprost w moje...
Ciocia westchnęła cicho a jej twarz od razu posmutniała. Spojrzałem na nią pytająco...
- Szkoda mi jej - oznajmiła cicho - Nie zasługuje na takie życie...
- Dlaczego w takim razie ona z nim jest? - zapytałem.
- Miłość Marco... Czasem potrafi być naprawdę zaślepiająca - mruknęła smutno podając mi kubek ciepłej herbaty.
- Jak można kochać kogoś takiego?
- Widzisz słońce - westchnęła siadając naprzeciwko mnie - Z miłością czasem bywa tak, że na początku jest ona wielka i wspaniała. Jednak z czasem wszystko się niszczy. A ty nawet nie czujesz tego, bo mimo każdej krzywdy, bólu czy smutku nadal kochasz tą drugą osobę. Miłość nas zaślepia - dodała.
Zacisnąłem pięść starając się opanować. Nie potrafiłem tego znieść. Nie dopuszczałem do siebie tej myśli, że można tak traktować kobietę. Spojrzałem przez niewielkie okno w kuchni na drzewa rosnące poza nim i przełknąłem bezgłośnie ślinę. Ta dziewczyna na to nie zasługiwała... Ciocia miała całkowitą rację...
- Jak ona się nazywa? - zapytałem patrząc na starszą kobietę.
- Hana - odparła - Hana Vonn- powtórzyła - Dlaczego pytasz?
- Tak po prostu - odparłem.
- Marco błagam! - powiedziała natychmiast - Nie rób nic, co mogłoby go zdenerwować. On ją może pobić na śmierć - dodała przestraszonym głosem.
- A on? - zapytałem beznamiętnie.
- Thom Jonas - odpowiedziała - Marco... obiecaj - spojrzała na mnie groźnie.
- Nic się jej nie stanie - obiecałem.
Wyszedłem z mieszkania cioci po dwudziestej drugiej. Na dworze już całkowicie zapanowała ciemność. Podciągnąłem lekko zamek od bluzy, gdy zimny wiatr zawiał w moją twarz. Rozglądnąłem się dokoła, gdzie nie było żywej duszy, lecz nadal słyszałem płacz... ten sam płacz. Gdy ponownie spojrzałem w prawo zauważyłem ją. Siedziała skulona na ławce i płakała. Bez zastanowienia poszedłem w jej stronę i usiadłem obok. Gdy poczuła jak ławka ugina się pod moim ciężarem spojrzała lekko na mnie swoimi zapłakanymi oczyma.
- Dlaczego mu na to pozwalasz? - zapytałem.
- Co cię to w ogóle obchodzi? - warknęła w moją stronę - Tak w ogóle co tutaj robisz? po jaką cholerę do mnie podszedłeś!?
- Odwiedziłem ciocię - wskazałem na balkon - A podszedłem bo nie mogę tego zrozumieć. Będąc u cioci słyszałem wszystko. Dlaczego nic z tym nie zrobisz? dlaczego pozwalasz mu na to by cię bił? - pytałem chwytając delikatnie jej podbródek. Dokładnie badałem jej twarz... jej oko było okropnie spuchnięte i sine. Wargę miała rozciętą a z nosa wystawała zaschnięta stróżka krwi - Powinnaś jechać do szpitala - dodałem natychmiast.
- Nigdzie nie jadę - syknęła - Zajmij się swoim życiem, a mnie zostaw spokoju - mruknęła odwracając głowę w drugą stronę. Cofnąłem swoją rękę i westchnąłem cicho.
- Nie zostawię tak tego - powiedziałem wstając.
- Odpierdol się od mojego życia! - krzyknęła - Jeśli chcesz zgrywać bohatera to pojedź do domu dziecka lub cokolwiek!
Mruknąłem cicho pod nosem i skierowałam się w stronę samochodu. Wsiadłem do niego, lecz minęło kilka minut zanim odjechałem. Przez cały ten czas wpatrywałem się w jej postać. Nie potrafiłem tego tak zostawić i z pewnością tego nie zrobię!...
_______________________________________________________________________
Hej, hej misiaczki ♥ witam was w piąteczek :))
Dziękuje, że jesteście tutaj ze mną ♥ nawet nie wiecie jak czekam z niecierpliwością na piątek by do was tutaj zawitać <3
Juliuszu mój kochany, tylko znów się na mnie nie denerwuj XDDD Kc ♥ XD
Widzimy się za tydzień ♥
ciocia Marco ma niestety rację. no ale to miłość... takie 'złe' uzależnienie
OdpowiedzUsuńuroniłam łezkę, Jagódko! więc czynisz dobrze, haha ♥
Hana nie powinna tego robić, no ale... uhh :((
czekam na kolejny ♥♥
Przepiękny rozdział ciekawa jestem co wymyśli Marco czekam ns kolejny. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńNo dzisiaj masz szczęście XD. :*
OdpowiedzUsuńJestem!
OdpowiedzUsuńKochana, rozdział świetny, ale czy ty kiedykolwiek napisałaś coś poniżej swojego poziomu? :)
Hmm... no, trochę nam się sprawy komplikują. Trudno nie przyznać ciotce Mario racji. Jestem straszliwie ciekawa, co on teraz wykombinuje.
Czekam!
Buziaki :**
Kochana, rozpłynęłam się! :D
OdpowiedzUsuńDoskonały rozdział! ♥
Zatem Marco przywiózł ciotce zakupy? :o A ja myślałam, że może śledził ją jakoś... xD
Sąsiadka jest naprawdę wspaniała. ♥ A Marco? :o
Nie sądziłam, że jest tak wrażliwy. :) Ale który prawdziwy mężczyzna nie zwróciłby uwagi na krzywdę kobiety? :) Istny cud z tego Marco. :)
Nasza bohaterka reaguje dość nerwowo, ale nie dziwię się jej. Jest w pewien sposób zastraszona i zrozpaczona... :(
Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. ♥
Kocham! ;*
witam. :D
OdpowiedzUsuńJej! Ależ Marco jest cudowny. :D Wrażliwy i ogółem taki unikatowy. <3 o.o Toż to perełka! Ją trzeba chronić! <3
Ciocia Marco zresztą też dobrze gada... Szczerze mówiąc, nie można było nie uronić łzy, kiedy czytało się ten fragment...
Cud! <33
Buziam. ;*
Matko :O Jaki z tego Reusa istny ideał się zrobił XD Że aż nie wierzę w to co czytam XD
OdpowiedzUsuńCiotka Marco ma w pewnym sensie rację... Eh.. :(
Czekam na kolejny Jagódko ;*
Buziaki ;**