piątek, 19 lutego 2016

Po trzecie: Widzę

Siedziałem w pobliskiej kawiarni i nadal nie mogłem się doczekać mojego najlepszego przyjaciela. Spóźniał się już godzinę.. a ja tego cholernie nienawidziłem. Nawet nie raczył napisać.. tylko kazał czekać. Westchnąłem cicho kończąc już drugą szklankę wody. Wpatrywałem się w lejący za oknem deszcz. Nienawidziłem takiej pogody... zwłaszcza, że był czerwiec. Obejrzałem się w stronę drzwi wejściowych, gdy zawieszony na nich dzwonek zadzwonił oznajmiając, że nowy klient wchodzi do środka. Niestety to również nie był Marcel. Zdenerwowany zacząłem stukać palcami o blat niewielkiego stolika na którym znajdowała się mniejszej wielkości okrągła, haftowana serwetka o zielonym kolorze, który pewnie miał dodawać uroku temu miejscu. I była ona trafionym pomysłem, bo doskonale spełniała swoje zadanie.
- Przepraszam - zagadnąłem przechodzącą obok kelnerkę - Mógłbym zamówić jeszcze kawę waniliową i sernik razy dwa? - kontynuowałem, gdy tylko odwróciła się w moją stronę.
- Oczywiście - odparła posyłając mi swój wypracowany uśmiech, który sprzedawała każdemu z klientów. Z ulgą przeczytałem wiadomość, która przyszła krótką chwilę po złożeniu przeze mnie kolejnego zamówienia. Jestem za minutę! wystukałem tylko krótkie Okej.
Uniosłem brew patrząc wymownie na przyjaciela, gdy ten zdenerwowany kierował się w moją stronę. Szybko zdjął z siebie przeciwdeszczową kurtkę i rzucił ją obok siebie.
- Przepraszam - zaczął wzdychając cicho.
- Spoko - odpowiedziałem - Ale mogłeś chociaż napisać dlaczego spóźnisz się aż godzinę, albo zadzwonić - dodałem - Wiesz, że nienawidzę takiego czegoś.
- Wiem, wiem - mruknął - Naprawdę przepraszam - powiedział - Nie spóźniłbym się, gdyby nie to, że jakiś narkoman rzucił się na tory - dodał.
- Nie rozumiem takich ludzi...
- Ja też nie - odparł beznamiętnie - Ale to ich wybór. Oni niszczą swoje życie i je marnują...
- Dobra nie poruszajmy tego tematu - upomniałem nie chcąc się kłócić.
- Racja - przyznał - Lepiej będzie jak tak zrobimy - uśmiechnął się lekko - A więc przejdźmy do konkretów... - przerwał na moment gdy kelnerka przyniosła nam zamówienie. Podziękowałem jej delikatnym uśmiechem po czym wróciłem wzrokiem na Marcela - Użyczyłbyś mi tej swojej cudnej mordki jako model? - poruszył zabawnie brwiami.
- Ja? Model? - zaśmiałem się.
- No co? - zarechotał - W klubie wiele razy cię biorą do zdjęć.. więc pomyślałem o tobie - uśmiechnął się.
- W sumie... - przerwałem by upić łyk kawy - Zawsze to coś nowego - dodałem obejmując w dłoniach kubek.
- Nowego - prychnął - Gdybyś mógł to wszędzie byś pozował. Nie pamiętasz jak kiedyś powiedziałeś, że będziesz modelem? - dodał rozbawiony.
- Cicho siedź - zachichotałem - Niech to zostanie pomiędzy nami - dodałem radośnie - Choć ciesze się, że jednak wolałem piłkę!
- To jak? - zapytał - Idziesz na to? Pomożesz mi?
- Oczywiście mój przyjacielu - odparłem pewnie.
Posłałem mu wielki uśmiech, choć po całym entuzjazmie, który towarzyszył mu z powodu mojej zgody, nie zostało nagle nic. Jego twarz nagle posmutniała a z ust wypłynęły następujące słowa...
- A co u Sandry?
- Już lepiej - westchnąłem cicho - Ale nadal nie potrafię jej pocieszyć. Nie chce ze mną rozmawiać, nie daje się przytulić ani pocałować. Czuje, że się od siebie oddalamy - powiedziałem cicho - Brakuje mi jej...
- B.. będzie dobrze - uśmiechnął się słabo.
- Mam taką nadzieję - mruknąłem
- Myślisz... myślisz, że zgodziłaby się pracować ze mną nad układem do teledysku? - z jego ust wypłynęło kolejne pytanie a ja nie wiedziałem co mam odpowiedzieć.
- Nie wiem - odparłem patrząc na niego - Nie rozmawiamy od tygodnia - wzruszyłem ramionami - Zapytaj ją.. może z tobą chociaż porozmawia...
Chłopak kiwnął mi tylko na zrozumienie głową i wziął się do kończenia swojej kawy. Wychodząc z kawiarni rozstaliśmy się na wejściu i każdy z nas poszedł w swoją stronę. Wsiadłem do auta i sprawdziłem telefon. Gdy jednak nie miałem żadnej wiadomości, odłożyłem go na miejsce pasażera i ruszyłem. Ze spokojem przemierzałem drogi Dortmundu, aż do momentu, gdy przed maskę nie wyszła mi jakaś postać. Z piskiem zatrzymałem auto. Serce podskoczyło mi do gardła a krew pulsowała w żyłach... Gdybym nie uważał...

___________________________________________________________________________

Heloł, It's mi XD
Co tam misiaczki? :* :)
Zostawiam wam trójeczkę i lecę dalej <3
Buziaki :* ♥

7 komentarzy:

  1. Ciekawy i zarazem intrygujący rozdział. Pozdro.

    OdpowiedzUsuń
  2. końcówka wywołała u mnie palpitacje serca XD
    oh, któż to wpakował się pod koła naszego modela, którego olewa jego dziewczyna? :D
    czekam na koljne cudo, kochana <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem!
    No cóż, chyba nie powiem żadnej nowości, niż to, że rozdział jest świetny, dobra robota! ^^
    Wszystko byłoby pięknie i cacy, ale... co to jest w ogóle za końcówka? Czyżbym tobie też musiała sprezentować moją receptę od kardiologa? :D
    Czekam!
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  4. Tą końcówką to mnie zaskoczyłaś i to na serio tak nie wiem czy pozytywnie, ale zawał jak nic... XD Następnym razem wezmę proszki na uspokojenie, bo serce mi niedługo wyskoczy :D
    Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału mój drogi Mickiewiczu! XD
    Czekam, bo ten był genialny! <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział! ;D
    Gdyby nie uważał, to... no, byłoby nieciekawie.
    Aż mnie ciarki przeszły, po prostu...
    Mam pewne przypuszczenia, któż to mógł tak wparować pod koła naszego bohatera, ale... zobaczę następnym razem, czy miałam rację. :D
    Świetny rozdział, jeszcze raz to powiem, Kochana! ;*
    Buziam. ;**

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej, hej, hej! ;)
    Bardzo podoba mi się powyższy rozdział. ^^
    Jest mi przykro, że między Marco i Sandrą nie jest tak, jak być powinno. :( Wiem, że przejmuje się swoim przyjacielem, ale zaniedbuje przez to Marco, który czuje się odrzucony. Wiem, że blondyn na pewno rozumie swoją ukochaną, ale ileż można znosić tego odrzucania? :(
    Przyjaciel Marco bardzo mnie zaintrygował. ^^
    Czekam na kolejny! ♥
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział super!
    Marco model XD Wreszcie jego przystojna mordka się na co przyda, bo w piłce zbytnio jej nie eksponuje :) No i ta Sandra... Wiadomo że martwi się życiem swojego pprzyjaciela, ale bez przesady. Marnuje przez to swój kolejny związek. Pewnego dnia on może odejść, a wtedy nie jestem pewna czy Marco nadal będzie na nią czekał. :(
    A któż to pakuje się pod koła fury samego Marco Reusa? xD Czyżby to nasza bohaterka??
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział!
    Pozdrawiam i życzę dużo weny! :)
    P.S. Nie skomentowałam poprzedniego, ponieważ problemy z internetem a gdy już weszłam na bloga to był już kolejny :)

    OdpowiedzUsuń