piątek, 18 listopada 2016

Po czterdzieste pierwsze: To jest to

Sam nie potrafiłem uwierzyć w to, co działo się w moim życiu. Po narodzinach Karla miałem tyle chęci i motywacji, że mój poziom gry stał się jednym z najlepszych na całym świecie. Byłem porównywany do Messiego czy Ronaldo i wraz z nimi walczyłem o złotą piłkę. Zawsze walczyłem o swoje marzenia... a wtedy miałem do tego jeszcze większego kopa. Moment, gdy zawsze przypominałem sobie o dwóch najważniejszych osobach w moim życiu, które czekają na mnie w domu, sprawiał, że moje życie nabierało kolorów i motywacji... Już za tydzień miał odbyć się jeden z najważniejszych spotkań, które miałem okazję zagrać. Po raz drugi udało nam się dojść do finału Ligii Mistrzów. Po raz drugi będziemy walczyć o ten najważniejszy puchar na świecie...
- Przepraszam - powiedziałem smutno, wchodząc do głębi mieszkania - Trener znów nas przetrzymał - zacząłem tłumaczyć.
- Marco - odpowiedziała natychmiast - Ja rozumiem - dodała a jej uśmiech sprawił, że sam również to zrobiłem. Sky podeszła do mnie i mocno wtuliła się w moje ciało. Chwilę później skradła z moich ust słodkiego i krótkiego buziaka.
- Tak bardzo cię kocham - wyznałem, cmokając ją w czoło - Dziękuje, że nie jesteś na mnie zła...
- Przestań Reus! - rzekła stanowczo, choć jej twarz nadal zdobił ten piękny uśmiech - Przecież wiem, że za tydzień finał. Wiem też, że każdy was chce go wygrać i zdobyć tytuł - dodała - I wiem też, że by go zdobyć potrzeba wiele przygotowań, ćwiczeń, czasu - zakończyła siadając na kanapie. Poklepała miejsce obok siebie, na które momentalnie wskoczyłem. Ułożyłem głowę na jej nogach i wpatrywałem się w jej twarz. Sky delikatnie zaczęła bawić się moimi włosami. Pod wpływem jej dotyku, moje oczy pomalutku stawały się coraz cięższe. Blondynka zachichotała cicho.
- Chodźmy spać - rzekła dotykając mojego policzka.
- Dobrze, ale najpierw zajrzę jeszcze do Karla - wymruczałem uśmiechając się delikatnie. Wstałem ociężale i skierowałem się do pokoiku mojego synka. Wyszczerz nie schodził w ogóle z mojej twarzy. Spoglądałem na niego jak smacznie sobie spał. Moja maleńka kopia...
Po chwili spędzonej w jego pokoju w końcu skierowałem się do sypialni. Od razu rzuciłem się na łóżko.
- Będziesz spał w dresie? - usłyszałem nad uchem.
- Mhmmm - mruknąłem - Dobrze, że kąpałem się w klubie - zaśmiałem się.
- A ząbki? - zapytała śmiejąc się cicho.
- Jesteś okrutna - odparłem, podnosząc się.
- Po prostu nie chcę by śmierdziało mi w nocy z twojej paszczy - zaśmiała się - I weź piżamkę! - pisnęła, gdy zacząłem ją łaskotać - Idź już, bo jesteś zmęczony i czas spać - rozkazała.
- Tak jest mamo - odparłem kierując się w stronę drzwi.
Nie minęła dłuższa chwila a ja wróciłem do pokoju. Moja narzeczona już prawie zasypiała, lecz gdy usłyszała krzątaninę, otworzyła swoje oczka. Szybciutko znalazłem się obok niej i chwyciłem ją w ramiona...
Pięć dni minęło jak pstryknięcie palcem. Już jutro musiałem zjawić się na zbiórce przed główną odprawą. Ostatni raz sprawdziłem czy mam wszystko i po raz ostatni spojrzałem na moją kochaną dwójkę. Oboje uśmiechali się do mnie szeroko. Szybko przejąłem mojego brzdąca i ucałowałem go w policzek.
- Karli zajmij się mamusią przez te dwa dni. Zrozumiano - rzekłem. Zachichotałem cicho, gdy synek odpowiedział mi po swojemu - Kocham was - dodałem, skradając z ust Sky długiego buziaka.
- My ciebie też - odpowiedziała - A to - zaczęła dając mi białą kopertę - Otwórz tuż przed meczem i nie waż się wcześniej! - zarządziła - Powinno dodać ci trochę motywacji - uśmiechnęła się - Widzimy się na stadionie - powiedziała, ostatni raz składając na moich ustach długi pocałunek. Wzięła ode mnie synka i odprowadzili mnie do drzwi. Z uśmiechem na ustach pomachałem im ostatni raz...

_________________________________________________________

Hej moje robaczki <333 
Zostawiam was z kolejnym :)
Zbliżamy się już do końca :((
Nie wiem jak to zrobię, ale muszę :'(((((
Do piątku, prawdopodobnie przedostatniego na tym blogu :C
Kocham was ♥ :)))

5 komentarzy:

  1. coco JAK TO KONIEC
    JA SIĘ NIE ZGADZAM, OKEJ
    NIE
    losy Sky, Marco i Karla nie moga się skończyć...............:|

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozumiem że to jakoś żart że koniec prawda? No mam nadzieję. Czyżby w tej kopercie znajdowało się zdjęcie usg następnego małego Reus'a? 😉

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie! Kategoryczne nie! Jak to zbliżamy się do końca? Mam nadzieję,że to żart. Jeśli tak, to wyszedł ci :) . Dlaczego skończyłaś w takim momencie? :< . Jestem ciekawa co jest w tej kopercie

    OdpowiedzUsuń
  4. Melduję się!
    Kochana, cudowny rozdział, jak zwykle, ale... smutno mi teraz, wiesz? Ja tak strasznie nie chcę, aby ta piękna historia się kończyła... :(
    Zaintrygowała mnie ta końcówka, jestem ciekawa, co znajduje się w tej kopercie. Co nie zmienia też faktu, że w takich momentach się kurczaczki nie kończy! :D
    Weny życzę i czekam niecierpliwie!
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  5. Chyba tak jak wszystkich ciekawi mnie ta tajemnicza koperta, mam nadzieje, że to wszystko skończy się szczęśliwie i nie zechcesz tego kończyć jakimś kryzysem. :(
    Szkoda, że to już końcówka, bo naprawdę wspaniałe jest to opowiadanie kochanie <3
    Mam nadzieje, że jeszcze coś ciekawego wymyślisz! :*
    Czekam na kolejny! :3
    Buziaki! :***

    OdpowiedzUsuń