sobota, 3 grudnia 2016

Epilog: Ona była księżniczką

Wierzę, że jeszcze spotkamy się, 
spotkamy się 
W kolejnym życiu odnajdę Cię, 
odnajdę Cię.... 



Stałem na plaży i wpatrywałem się w szumiące przede mną morze. Podszedłem bliżej a ciepła woda zaczęła moczyć moje bose stopy. Rozglądnąłem się dookoła a mój wzrok powędrował na niewielki most. Uśmiechnąłem się delikatnie widząc Ją...
Z wielkim uśmiechem na ustach poszedłem w tamtą stronę. Stała odwrócona do mnie plecami, a wiatr rozwiewał jej włosy na różne strony. Wpatrywała się przed siebie. Nawet nie zauważyła, że pojawiłem się tuż za nią.
- Znów się spotykamy - szepnąłem czule a ta wzdrygnęła się ze strachu.
- Marco? - zapytała zdziwiona.
- Tak mój najdroższy skarbie - uśmiechnąłem się - To ja we własnej osobie - dodałem.
- Jak? Co? Kiedy? - mówiła przez płacz. Wpatrywała się we mnie swoimi pięknymi, niebieskimi oczkami, które pod wpływem łez zaczęły błyszczeć.
- Odszedłem - wyjaśniłem - Nie potrafiłem znieść myśli, że mojego całego światu już nie ma - dodałem - Odszedłem, bym znów mógł być przy tobie. By być szczęśliwy przy twoim boku. Bo bez ciebie nie potrafiłem - mówiłem - Chodź, opowiem ci - rzekłem podając jej dłoń, którą pewnie chwyciła. Skierowałem się w stronę ławeczki, która stała niedaleko pomostu. Usiadłem na niej i pociągnąłem Sky na moje kolana - Co chwilę spoglądałem na trybuny, jednak was nie było i nie było. Usłyszałem od Nevena, że korek jest ogromny więc rozumiałem dlaczego. Jednak coś nie dawało mi spokoju, przez cały czas czułem jakąś dziwną pustkę w moim sercu. Wiesz, że wygraliśmy. Wygraliśmy dzięki moim trzem golom. Gdy tylko usłyszałem końcowy gwizdek od razu spojrzałem na trybuny po raz kolejny. Jednak was nadal nie było. Cieszyłem się i skakałem wraz z chłopakami do momentu rozdania medali. Ujrzałem ciocię na trybunach, która próbowała dostać się na dół. Jej oczy były całe czerwone, płakała. Przekazała mi, że mieliście wypadek. Ja, mówiąc tylko trenerowi o wypadku, popędziłem do wskazanego szpitala. Resztę pamiętam jak przez mgłę. Ty i Karl, w jednej sali, przykryci cali prześcieradłami. I nasze kolejne maleństwo w twoim brzuchu... A ja z tych całych emocji przed meczem zapomniałem nawet otworzyć koperty, którą mi dałaś. Nie wiedziałem o tym brzdącu... - mówiłem a łzy spływały po naszych policzkach. Blondynka wpatrywała się we mnie, nie mogąc nic powiedzieć - A wiesz kto to zrobił? Thom... ten psychol nie potrafił zostawić się w spokoju... Po tej wiadomości ruszyłem do samochodu i rozpędziłem się. Jedno uderzenie w mur. Nie czułem nawet bólu. Myślałem tylko o was... i tak tu jestem - powiedziałem kładąc dłoń na jej policzku - Nawet nie miałem okazji dotknąć medalu, który zdobi nasz pomnik. Chłopcy, zdecydowali, że ma się tam znaleźć. Za to jestem im wdzięczny. I za medal i za to, że zrozumieli, że tu jestem szczęśliwy, bo jestem z wami - zakończyłem.
Moja wspaniała blondyneczka rozpłakała się jeszcze bardziej i wpadła w moje ramiona. Objąłem ją szczelnie i zanurzyłem głowę w jej włosach.
- Teraz będziemy szczęśliwi już na zawsze - powiedziałem - Nikt i nic nie jest w stanie już nas rozdzielić - zapewniłem.
- Tatusiu! - usłyszałem i szybko odwróciłem się w tamtą stronę. Ujrzałem Karla, który wraz z malutką dziewczynką kierowali się w naszą stronę. Nie mogłem uwierzyć. Miałem córeczkę... Rozpłakałem się biorąc tę dwójkę na ręce.
- Już nikt nas nie rozdzieli...

_____________________________________________________

Jestem... spóźniona dlatego, że nie potrafiłam.
Nie mogłam wejść tutaj i opublikować tego epilogu.
Czeka on tutaj od prawie początku.. i od tego momentu nie było nic zmieniane.
Tak miało być... i tak będzie.
Całą noc myślałam nad tym wszystkim.
I mimo, że to opowiadanie nie było idealne, to... najbardziej skradło moje serce.
Gdy wpadłam na ten pomysł nie byłam do niego przekonana, jednak ciesze się, że zdecydowałam się tutaj publikować.
Teraz czas na was. Jestem wam tak bardzo wdzięczna, że jesteście ze mną. Kocham was bardzo mocniutko♥♥. Jesteście bardzo ważnymi osóbkami w moim życiu wiecie? :))
Nie ma słów by opisać to jak bardzo jestem wam wdzięczna. 
Dziękuje wam za to, że jesteście ♥
Dziękuje, że byłyście ♥
I dziękuje za to, że może będziecie :)) ♥
Mimo, że w moim życiu ostatnio dużo się dzieje, do tego dochodzi brak czasu, spełnianie swojej pasji i szkoła, która wymaga ode mnie znacznej większości tego czasu... (wtrącając nie polecam być maturzystką! XDDDD) to nie potrafię się z wami rozstać od tak :)
Zatem zapraszam na kolejną historię w moim wykonaniu :)

Mam jeszcze maleńką prośbę :) Chciałabym wiedzieć ile was tutaj było, więc każdy kto czytał da mi znać w komentarzu, może być nawet kropka? :))))
Dziękuje misie z całego serca ♥♥
Kocham was mocno ♥

12 komentarzy:

  1. Piękny... Wiesz, że przez ciebie płaczę?... Nawet na koniec nie umiem napisać niczego sensownego. Wiesz, że zrobiłaś tym blogiem kawał niesamowitej roboty? Ja jestem z ciebie ogromnie dumna, cała historia w każdym rozdziale a nawet zdaniu była bardzo przemyślana, a przez to piękna, momentami wzruszająca..zarażałaś emocjami.. Kiedyś pisałam, że założyłam swojego bloga wzorując się na autorytetach.. Podtrzymuję, że jesteś jednym z nich. Wieńcząc to wszystko wspaniałym epilogiem . Jestem ciekawa nowego bloga, tylko zanim zacznę czytać muszę się ogarnąć... Przepraszam, że nie więcej.. po prostu Szacun. Jeden wielki💕💝
    Ściskam mocno!!🙏

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja już płaczę ;< To opowiadanie było piękne. Miłość przeplatana smutkiem i strachem przed Tomem. Epilog to zwieńczenie twojej twórczości. Był niesamowity, aż szkoda odchodzić ;<<
    Lece na kolejną historię ;))
    pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. ... Nie potrafię napisać tego komentarza. Jestem wzruszona. To opowiadanie jest wspaniałe, wzruszające i po prostu piękne. Miłość jaka łączy tą dwójkę, nawet po śmierci jest piękna. Dziękuję Ci za poświęcony czas. Masz niesamowity talent. Pozdra

    OdpowiedzUsuń
  4. Matulu! Ryczę, przepiękny epilog. Lecę na kolejnego twojego bloga na którym również na pewno zostanę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Kochana czemu mi to robisz co? Żartujesz sobie ze to koniec prawda? Rycze i nie wiedzę co pisze musisz mi wybaczyć. Byłam z Tobą od początku i tak pusto jakoś będzie bez tego bloga. Nie wiem co mam więcej powiedziec..... Lecę na.nastepnego bloga papa :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem!
    Boziu jedyny, płaczę, a właściwie ryczę... ja pierniczę (wybacz, za wyrażenie, chociaż ciśnie mi się na usta jeszcze inne), kochana, co ty ze mną wyrabiasz, co?
    Śliczny epilog, naprawdę mi się podoba. Jest chyba takim idealnym zwieńczeniem tej historii. Takiej innej niż wszystkie, przeplatanej radością i ogromnym smutkiem, przy której nie sposób było się nudzić i nie raz polecały słone łzy na klawiaturę.
    Nie pozostaje mi kochana nic innego jak podziękować ci za to piękne opowiadanie i lecieć w podskokach na kolejne ^^ Dziękuję ♥
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  7. chyba to do mnie nie dotarło
    to, jak to opowiadanie się skończyło
    to piękne, ale kurdę
    złamało mi serce
    mimo to, zę Marco i Sky są szczęśliwi. razem, nawet tam, na górze...
    dziękuję za to opowiadanie, Jagódka. nie dziwię się, że ono skradło Ci serce, bo mi też ono je zabrało!
    a teraz mykam na nowe ff, aa ♥

    OdpowiedzUsuń
  8. Piękne zakończenie :* /Werka

    OdpowiedzUsuń